Kraków w 1650 roku |
Kraków w szwedzkich rękach
Stolica Polski[1] szykowała się do obrony już od sierpnia 1655 roku. Na jej potrzeby obciążono liczną społeczność żydowską łączną kwotą 100 zł, która co tydzień miała być wpłacana do kasy miejskiej[2]. Było to niewiele zważywszy, że w tym czasie tylko kościoły krakowskie dobrowolnie przekazały mennicy złote i srebrne wota, które po przetopieniu zasiliły obrońców kwotą aż 70–80 tys. zł[3].
Krakowscy Żydzi w przeciwieństwie do chrześcijańskich mieszczan, czy młodzieży akademickiej, nie chwycili za broń, by wspólnie przeciwstawić się najeźdźcy. Nie usprawiedliwia ich generalnie niewielka przydatność bojowa, gdyż w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, za broń chwytał każdy, kto tylko mógł ją nosić. Tak przecież postąpili Żydzi kilka miesięcy później w Przemyślu[4], który oparł się Szwedom[5]. Niestety w Krakowie cały ciężar obrony spadł na samych chrześcijan.
Większość Żydów zamieszkiwała wówczas Kazimierz, który formalnie był osobnym miastem, choć już wówczas traktowano go jako część Krakowa[6]. Otoczony był średniowiecznym murem wzmocnionym basztami[7]. 26 września 1655 roku, gdy najeźdźcy podeszli pod miasto, Żydzi nie stawiali oporu, choć dowodzący obroną Krakowa Stefan Czarniecki, na prośbę burmistrza Kazimierza, wysłał im wsparcie[8].
Po szybkim opanowaniu Kazimierza, Szwedzi oblegli sam Kraków. W trakcie oblężenia Żydzi wykorzystali okazję do przysłużenia się najeźdźcom i wzbogacenia się. Jak stwierdza polska relacja:
„Tutaj [w klasztorze Kanoników Laterańskich przy kościele Bożego Ciała na Kazimierzu] hordy nieprzyjacielskie […] wraz z przebranymi po niemiecku żydami ze wsi i miasteczek, bydło, konie, owce zabierali i do sadu klasztornego naganiali i zabijali na potrzebę dworu królewskiego [szwedzkiego króla Karola X Gustawa] […] z kościołów brali aparaty i z nich w refektarzu nasi krawcy polscy i szwedzcy robili kabaty, pludry, pendety i inne rzeczy. Wina z piwnic miejskich, szlacheckich pozabierali, zwozili do klasztoru, i tutaj […] robili piwa i miody.”[9]
Czy mogło się to spodobać zamkniętym w Krakowie mieszczanom i żołnierzom? Na pewno nie spodobało się Stefanowi Czarnieckiemu. Jak pisze polski historyk:
„Żydzi skupowali za bezcen od żołnierzy szwedzkich zrabowane mienie ludności Kazimierza, za co spotkał ich surowy odwet ze strony Czarnieckiego, który przed opuszczeniem Krakowa skonfiskował, jak wiemy, całą zawartość ich sklepów, piwnic i lombardów w tym mieście i wywiózł ją do Będzina.”[10]
Ale Żydów oskarżono nie tylko o wspólną ze Szwedami grabież miasta i jego okolic, lecz również o znacznie cięższe przewinienie:
„to oni pokazali Szwedom słabe strony fortyfikacyj i razem z nimi złupili kościoły i sprzedali srebra na szmelc”[11]
Kraków po dzielnej obronie skapitulował. Wpuścił Szwedów w swe mury 19 października 1655 roku. Czy rzeczywiście z winy Żydów? Z pewnością wierzono w ich zdradę, skoro polski król Jan Kazimierz Waza w styczniu 1656 roku podarował:
„Lubomirskiemu i kanclerzowi Stefanowi Korycińskiemu Miasto żydowskie na Kazimierzu ze wszystkiemi synagogami, domami murowanemi i drewnianemi, towarami, pieniędzmi i kosztownościami, pozostałem po Żydach krakowskich, którzy podczas rządów szwedzkich stali się zdrajcami ojczyzny”[12]
Darowizna była tylko formalna, gdyż w owym czasie w Krakowie wciąż rządzili Szwedzi. A to wiązało się z rozlicznymi grabieżami i uciskiem, w których dopomagali między innymi Żydzi:
„Już się bowiem i skromność szwedzka odmieniła, bo już nie skrycie, ale jawnie, nie tylko kościoły, ale i dwory szlacheckie rabowano, z kmieci zaś bez braku [bez wyjątku] i miłosierdzia egzakcyje [wybieranie podatków] nieznośne pieniężne i strawne wyciągano. Czego nie tylko Szwedzi, ale [i] kupczykowie krakowscy, nawet Żydzi po niemiecku ubrawszy się, Szwedom dopomagali, których Witemberk [feldmarszałek Arvid Witemberg, szwedzki namiestnik Małopolski] nie tylko nie karał, ale ich jescze do tej usługi jako wiadomych animował [zachęcał].”[13]
Jedną z najcenniejszych zdobyczy szwedzkich w owym czasie był piękny ołtarz ofiarowany w 1518 roku przez króla Zygmunta. Ołtarz zakopano na cmentarzu katedralnym na polecenie księdza Szymona Starowolskiego. Jednak szwedzki dowódca krakowskiego garnizonu, gen. Paul Würtz, dowiedział się o tym od Żydów z Kazimierza. Odnalazł go i sprzedał Żydowi Pinkusowi. Sprawa miała jednak swój dalszy ciąg.
Po odzyskaniu miasta przez Polaków, w wyniku ciągnących się kilka lat (do 1662 roku) procesów, skazano żydowską gminę Krakowa na zapłacenie odszkodowania w wysokości 10 000zł:
„za doprowadzenie Szwedów do odnalezienie ołtarza, połamanie i potłuczenie go”[14]
Zdobycie Krakowa było apogeum szwedzkich podbojów. Wkrótce jasnogórski klasztor stawił najeźdźcom skuteczny opór, co odwróciło losy tej wojny. Polacy przeszli do odzyskiwania strat. Gdy w lutym 1656 roku nad Krakowem zawisło niebezpieczeństwo odbicia go przez wojsko polskie, wzmogły się represje Szwedów. W ich wyniku:
„[…] obywatele nie mogąc wytrzymać tyraństwa szwedzkiego, do Śląska z duszą ledwie uciekać musieli. Sami tylko adherentowie szwedzcy wierne: ewangelicy i Żydzi zostali, którzy albo im rabunków tych i zbrodni dopomagali, albo też sami autorami byli.”[15]
Kraków na szczęście odzyskano w 1657 roku, co skończyło tyraństwo Szwedów i ich pomocników.
Hayduk Mikłusz odmienia ort u Żyda. Roku P.[ańskiego] 1622. Karta tytułowa anonimowej broszury (z reprodukcji Karola Badeckiego). |
Nie tylko Żydzi
Najczęstszą linią obrony tych, którzy starają się usprawiedliwić przewinienia krakowskich Żydów, jest stwierdzenie, że przecież nie tylko oni odstąpili króla Jana Kazimierza Wazę i nie tylko oni dopuszczali się karygodnych czynów. Po czym, wyliczając krzywdy, jakie uczyniono Żydom wraz z powrotem polskich wojsk i władzy, tworzą wrażenie, że choć nie tylko oni byli winni, to właśnie oni zostali kozłami ofiarnymi. Tego typu argumentacja jest więc nieco zawoalowanym oskarżeniem Polaków o hipokryzję i niesprawiedliwość. Tymczasem…
Faktem jest, że nie tylko Żydzi w czasie szwedzkiego „potopu” dopuszczali się karygodnych czynów. Nieprawdą jest, że tylko ich za to karano. Już choćby cień podejrzenia o zdradę był powodem do działania. Weźmy choćby kwestię proszwedzkiego stronnictwa w obleganym Krakowie, w skład którego wchodzić mieli krakowscy patrycjusze. Anonimowe donosy[16] potraktował król bardzo poważnie. Gdy odzyskano Kraków, nakazał:
„aresztować szereg osób, podejrzanych o kolaborację z wrogiem, i skonfiskować ich majątki, jednakże powołana przezeń do zbadania słuszności tych zarzutów specjalna komisja śledcza wykaże niewinność obwinionych, wobec czego król przywilejem z 11 IX 1657 r.[17] uzna za kłamliwe i uwłaczające ich wierności oskarżenia i przywróci im utracone dobra.”[18]
Jednak w przypadku Żydów, nie doszło do wycofania znacznie wcześniejszych zarzutów o zdradę. Jak już wspomniałem, po długotrwałych procesach, sądy jeszcze w 1662 r. orzekały o ich winie. Widocznie były ku temu znacznie solidniejsze podstawy niż anonimowe donosy „życzliwych”.
W czasie wojennej zawieruchy nie tylko sądy „wymierzały sprawiedliwość”. Gdy stojący przy polskim królu żołnierze, a zwłaszcza luźni czeladnicy ciągnący z armią, wkraczali na tereny zajęte uprzednio przez Szwedów, to bywało, iż grabiono każdego, kto się tylko napatoczył. Dotyczy to rzecz jasna nie tylko Żydów, ale ogół społeczeństw. Nawet szlacheckie dworki nie były bezpieczne. Grabieżcy próbowali to później usprawiedliwiać zdradą, której rzekomo dopuścili się ograbieni. Jak z ironią notował jeden z polskich żołnierzy uczestniczący w kampanii wiosennej 1656 roku:
„Nasze zaś wojska, nie więcej tylko Wielką Polskę zrabowały, tak pospolitego ruszenia jako i kwarciana hołota [luźna czeladź], za to że wpuścili Szwedów[19]. Szukali ich też i we skrzyniach.”[20]
Działania wojenne wiązały się zwykle z rabunkami żołdactwa. Taka też była ówczesna norma. Zresztą nie tylko w Rzeczypospolitej, ale i poza nią. Nie powinno więc dziwić, że i w czasach szwedzkiego potopu miały one miejsce. Istotniejsze jest, czy do rabunków tych dochodziło z inspiracji wodzów, przy ich cichej zgodzie, czy też wbrew nim. To jest probierz intencji władzy. Z zachowanych źródeł wynika, że Stefan Czarniecki, którego dywizja była odpowiedzialna za te grabieże, starał się jak mógł, by im zapobiec. Na przykład Mikołaj Jemiołowski, kolejny żołnierz, który brał udział w kampanii wielkopolskiej 1656 r., pisał:
„A lubo Czarniecki wszystkimi siłami tego zabraniał, karał, bił, w ostatku zdybanych przy jakimkolwiek ekscesie ex nunc [natychmiast, zaraz] albo wieszać się kazał, albo i sam spod uwiązanych na drzewie, albo na wrociech konie zacinał, nawet w ogień świętokradców miotać kazał, u ogona końskiego tych […] uwiązawszy za nogi, po cierniach i krzakach włóczyć rozkazywał. Przecie to nie pomogło i nie ustawało swawoleństwo czeladne […]”[21]
A jakie intencje miała wówczas władza w stosunku do Żydów? Na to pytanie odpowiada „Mandat króla Jana Kazimierza do regimentarzy wojska, by Żydom nigdzie krzywdy nie wyrządzano” wydany we Lwowie, 22 kwietnia 1656 roku. W uniwersale adresowanym do wojska, monarcha oświadczał:
„Mając z wielu słusznych przyczyn politowanie nad Żydami w państwach naszych [Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim], tak dobrach królewskich jak i dziedzicznych mieszkającymi, żądamy po Wiernościach Waszych, abyście pomienionym Żydom oppressyi, ani żadnej krzywdy tak na osobach, jak i na substancyach [majątku] czynić nie kazali, gdyż pod takowy czas zapału wojennego wiele niewinnych przy winnych cierpieć muszą, których my [król] pod protekcyą i obroną naszą wzięli.”[22]
Jan Kazimierz nie poprzestał na rozkazie, ale poinformował o surowych konsekwencjach, jakie spotkają tych, którzy go złamią.
„Inaczej tedy Wierności Wasze nie uczynicie dla łaski naszej i pod ostrością prawa wojskowego, którą na sprzeciwiających się uniwersałowi naszemu niechybnie ekstendować i szkody poczynione z żołdu nagradzać rozkażemy.”[23]
Jak widać, intencje władzy wobec Żydów były jednoznaczne. Choć król i dowódcy doskonale zdawali sobie sprawę z faktu zdrady części Żydów, to jednak zabroniono aktów zbiorowej odpowiedzialności. A nie tylko zabroniono, ale i starano im się zapobiegać. Od wymierzania sprawiedliwości były sądy, a nie chciwe zemsty i łupów żołdactwo.
Nieszczęście ówczesnych mieszkańców Rzeczypospolitej (nie tylko Żydów, bo tyczy to całego społeczeństwa) wynikało z tego, że mimo starań i ostrych metod, którymi próbowano utrzymać dyscyplinę w wojsku, do rozlicznych ekscesów jednak dochodziło. I przy winnych, cierpieli również niewinni.
dr Radosław Sikora
Przypisy:
1Mimo iż Zygmunt III Waza przeniósł swą główną siedzibę do Warszawy już pod koniec XVI wieku, Kraków wciąż uznawano stolicą Polski.
2Ludwik Sikora, Szwedzi i Siedmiogrodzianie w Krakowie od 1655 do 1657 roku. Kraków 1908. s. 7.
3Stanisław Temberski, Annales 1647 – 1656. Opr. Wiktor Czermak. Kraków 1897. s. 312.
4Samuel Pufendorf, Siedem ksiąg o czynach Karola Gustawa króla Szwecji. Przetłumaczył, opracował i wstępem opatrzył Wojciech Krawczuk. Warszawa 2013. s. 137.
5Andrzej Borcz, Działania wojenne na terenie ziemi przemyskiej i sanockiej w latach „potopu” 1655 – 1657. Przemyśl 1999. s. 58 – 63.
6Tadeusz Nowak, Operacja krakowska króla Karola X Gustawa 17 IX – 19 X 1655 R. W: Wojna polsko szwedzka 1655 – 1660. Red. Jan Wimmer. Warszawa 1973. s. 256. Patrz także s. 208.
7Tamże.
8Tamże, s. 221.
9Cytat za: Sikora, Szwedzi, s. 17. Sikora powołuje się na rękopis Biblioteki Jagiellońskiej, nr 3742.
10Nowak, Operacja, s. 256. Patrz także s. 248.
11Majer Bałaban, Historja Żydów w Krakowie i na Kazimierzu 1304 – 1868. t. II. 1656 – 1868. Kraków 1936. s. 11. O wskazaniu przez Żydów i arian słabego miejsca obrony (bramy mikołajskiej) także: Sikora, Szwedzi, s. 22.
12Bałaban, Historja, s. 11.
13Mikołaj Jemiołowski, Pamiętnik dzieje Polski zawierający (1648 – 1679). Opr. Jan Dzięgielewski. Warszawa 2000. s. 157.
14Bałaban, Historja, s. 17.
15Jemiołowski, Pamiętnik, s. 164.
16Czyżby miały one za zadanie odwrócić uwagę od prawdziwych winowajców?
17„Oblata privilegii Sacrae Regiae Maiestatis libertationis, civibus Cracoviensibus serviens” (data przywileju: Kraków 11 IX 1657 r.). Księga relacyj grodu krak. Nr 85, s. 264. APKr., Oddz. I.
18Nowak, Operacja, s. 256.
19Chodzi o kapitulację Wielkopolski 25 lipca 1655 roku, do której doszło po przegranym przez Polaków starciu pod Ujściem.
20Jakub Łoś, Pamiętnik towarzysza chorągwi pancernej. Opr. Romuald Śreniawa – Szypiowski. Warszawa 2000. s. 66.
21Jemiołowski, Pamiętnik, s. 198 – 199.
22Mojżesz Schorr, Żydzi w Przemyślu do końca XVIII w. Lwów 1903. s. 163.
23Tamże.
Żródło: Kresy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz