W ocenie polityka nie chodzi tak naprawdę o nowelizację ustawy o IPN, ponieważ stronę izraelską bardziej interesuje sprawa ustawy reprywatyzacyjnej.
"Spotkania, które odbywały się w ministerstwie przez ostatni rok, są kluczem do tej zagadki. Odbyły się cztery spotkania z panią ambasador bądź z jej zastępcą"- tłumaczył wiceminister. Jak podkreślił, na żadnym z tych spotkań ani razu nie poruszono kwestii związanej z ustawą o IPN, strona izraelska była natomiast zainteresowana sprawami związanymi z ustawą reprywatyzacyjną.
Jaki stwierdził, że Polska odebrała to jako sygnał, że Izrael "nie ma problemu z ustawą o IPN".
"Ja nie mogę doprowadzić do takiej sytuacji, że przed przyjęciem jakiegoś projektu będę dzwonił do ambasady Izraela i pytał, czy łaskawie się na to zgadzają"-powiedział wiceminister sprawiedliwości. Polityk dodał, że zadaniem izraelskiej dyplomacji jest komunikowanie, że Izraelowi "coś się nie podoba".
Sekretarz stanu w resorcie sprawiedliwości wskazał, że skoro stronie izraelskiej nie podoba się ustawa reprywatyzacyjna, można zadać sobie pytanie, o co w tym wszystkim chodzi i że zapewne mowa "o wielkich pieniądzach", jednak łatwiej jest zaatakować z pozycji etycznej niż finansowej.
yenn/wPolityce.pl, Fronda.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz