sobota, 18 sierpnia 2012

Podwójne standardy bliskowschodnie

Histeria wokół Iranu ciągle trwa. Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, jak i Izraela coraz głośniej i śmielej wspominają o ewentualnym ataku na to państwo. Sekretarz obrony USA Leon Panetta na  niedawnej konferencji prasowej w Jerozolimie powiedział, że USA nie wykluczają operacji wojskowej przeciw Iranowi jeżeli sankcje i zabiegi dyplomatyczne nie przyniosą spodziewanych rezultatów. Ponadto Stany Zjednoczone wypominają Iranowi, że ten nie przestrzega podstawowych swobód obywatelskich. Szkoda tylko, że amerykański rząd nie jest konsekwentny i nie upomina innego kraju z Bliskiego Wschodu, czyli Arabii Saudyjskiej. 
Arabia Saudyjska, po za tym, że jest jednym z największych sojuszników Waszyngtonu w regionie i głównym eksporterem ropy naftowej, jest także państwem, w którym nagminnie łamane są prawa człowieka. Główna doktryna religijna to wahhabizm, która jest najsurowszą odmianą islamu. W kraju tym egzekucje wykonuje się publicznie. Prawie wszystkie przez ścięcie szablą. Zazwyczaj na stadionach lub innych miejscach publicznych, które czasami nawet są transmitowane w telewizji. Kara śmierci jest stosowana jest niemalże za większość wykroczeń, jak np. cudzołóstwo czy rabunek. Kobiety natomiast są oficjalnie traktowane, jak obywatele drugiej kategorii. Pozbawione są nawet znikomych praw publicznych. Nie mogę uprawiać sportu ani nawet kierować samochodem. Mimo to świat milczy, bądź bardzo rzadko informuje o łamaniu praw człowieka w Arabii Saudyjskiej. Opinia międzynarodowa milczała również wtedy, gdy rząd w Rijadzie wysłał czołgi do Bahrajnu, aby stłumić protest demokratyczny i rozpoczął okupację tego państwa. Gdyby Iran dopuścił się podobnego czynu – niemalże z miejsca mielibyśmy do czynienia z kampanią skierowaną przeciwko temu państwu a Stany Zjednoczone miałyby kolejny pretekst do jego zaatakowania. Warto w tym kontekście wspomnieć, że stosunki pomiędzy Teheranem a Waszyngtonem nie zawsze były takie napięte.


Dawnej w Iranie panowała demokracja parlamentarna. Jednak w 1953 roku Wielka Brytania i Stany Zjednoczone – dwie najstarsze demokracje na świecie – przeprowadziły zamach stanu, wymierzony przeciwko demokratycznie wybranemu premierowi Mohammedowi Mossadekowi. Były premier Iranu był liberałem i nacjonalistą, który miał na celu znacjonalizowanie brytyjskiej kompanii naftowej, jedynej ówczesnej, działającej w Iranie, firmy naftowej, co nie spodobało się zarówno Brytyjczkom, jak i Amerykanom. Zamach stanu przywrócił absolutną władzę szacha, który rozpoczął okres 25 lat represji i tortur. Przemysł naftowy powrócił oczywiście na ręce Wielkiej Brytanii i USA.

Rządy szacha Mohammeda Rezy Pahlawiego były okresem głębokich przemian społecznych i gospodarczych w Iranie. Nowy przywódca Iranu utrzymywał bardzo dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Waszyngton aktywnie wspierał szacha. Amerykanie pomagali organizować irańską tajną policję polityczną SAVAK, który słynęła ze swej brutalności. Co ciekawe, USA, w okresie rządów szacha, wspierały program nuklearny Iranu. Henry Kissinger, były amerykański dyplomata, zwraca obecnie uwagę, że „Dla tak dużego producenta ropy naftowej, jakim jest Iran, prace nad energią nuklearną to marnotrawienie zasobów”. Jednak trzydzieści lat temu, kiedy był sekretarzem stanu w administracji prezydenta Geralda Forda, Kissinger, uważał że „wdrożenie energii nuklearnej pozwoli Iranowi zarówno zaspokoić potrzeby rozwijającej się gospodarki, jak i uwolni rezerwy ropy naftowej, którą można będzie wyeksportować lub przetworzyć na paliwa”. W 1979 r., w wyniku rewolucji islamskiej szach został obalony, a władzę przejął ajatollah Ruhollah Chomeini. Od tamtej pory stosunki między USA a Iranem pozostają dość napięte.

Praktycznie od 1950 roku Stany Zjednoczone odgrywają ponurą rolę w Iranie. Za prezydentury Jamesa Cartera Amerykanie próbowali zorganizować zamach wojskowy w Iranie. Kolejny prezydent Ronald Reagan wsparł iracką agresję na Iran, w czasie której zginęły setki tysięcy Irańczyków. W latach 90. XX wieku nałożono na Iran sankcje. Obecnie również nakładane są kolejne sankcje a do tego USA wespół zespół z Izraelem, praktycznie od 2003 roku, grożą temu państwu wojną.

Izrael twierdzi, że rozwinięcie technologii atomowej przez Iran stanowi żywotne zagrożenie. Pewnym jest, że gdyby Iran uzyskał broń masowego rażenia, uzyskałby równocześnie status mocarstwa. Na taki scenariusz wydarzeń nie mogą sobie pozwolić zarówno Izrael, jak i Arabia Saudyjska. Jednym z głównych celów Tel-Awiwu jest utrzymanie hegemonii w regionie. Jednym z najważniejszych warunków dla osiągnięcia tego celu jest utrzymanie sytuacji, w której Izrael pozostaje jedyną potęgą nuklearną w regionie. Tak długo, jak Teheran nie będzie posiadał broni atomowej, tak długo hegemonia tego państwa w regionie nie będzie zagrożona. Należy też zwrócić uwagę na to że sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie, w wypadku uzyskania dostępu przez Iran broni nuklearnej, stała by się dla Izraela nie zbyt korzystna. Pojawiłoby się duże prawdopodobieństwo, że takie kraje, jak Turcja czy Egipt zaczęłyby się równie szybko dozbrajać.

Co ciekawe Iran jednak nie planuje uzyskać broni masowego rażenia. Nie istnieją żadne mocne dowody, które świadczyły by o tym, że Iran dąży do broni jądrowej. Przywódca Iranu Ali Chamenei twierdził nawet, że posiadanie broni atomowej jest sprzeczne z islamem. Nawet, gdyby Iran uzyskał kilka głowic nuklearnych, to bardzo wątpliwe jest to, aby jako pierwszy zaatakował pierwszy Izrael. Taki atak byłbym po prostu szaleństwem ze strony władz irańskich, które cieszą się mimo wszystko opinią dość pragmatycznych w swoich działaniach.
Gdyby Stany Zjednoczone i Izrael zdecydowaliby się zaatakować Iran, konsekwencje tego były by ogromne. Wystarczy przypomnieć sobie interwencję w Iraku i Afganistanie, które nie były zbytnio skuteczne. Jednakże w ich skutku siła światowego terroryzmu wzrosła aż siedmiokrotnie. 

Sam atak na Iran mógłby się okazać nieskuteczny i mógłby tylko pogorszyć sytuację na obszarze Bliskiego Wschodu, a w rezultacie całego świata. Władze Teheranu tym bardziej dążyłby do uzyskania broni atomowej. Iran w porównaniu do Iraku i Afganistanu nie jest bezbronny. Iran na pewno odpowiedziałby siłą na atak zbrojny. Persów nie załamałaby kilkutygodniowa akcja bombardowań lotniczych. Potencjalna wojna miałaby znacznie większą skalę niż konflikty w Iraku, czy w Afganistanie.

 Ilustr. whatarehumanrights.org

1 komentarz:

  1. Podwojne standardy ? Trudno tu mowic o podwojnych standardach ! USA uprawiaja jawnie kryminalna polityke i taka kryminalna propagande . Trudno ta jawnie ich bandycka dzialalnosc okreslac jakimis standardami bo to jest jakies nieporozumienie Ich nentalnosc niezle oddal Ryszard Kapuscinski w calkowicie aktuualnie przemilczanej i zupelnie nie wydawanej ksiazce ,,Chrystus z karabinem na ramieniu ,,Amerykanskie bandziory toczy smiertelny rak zgnilizny moralnej z ktorej raczej juz sie nie podniosa i tylko kwestia czasu kiedy padna na przyslowiowa morde !

    OdpowiedzUsuń