Histeria
wokół Iranu ciągle trwa. Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, jak i
Izraela coraz głośniej i śmielej wspominają o ewentualnym ataku na to
państwo. Sekretarz obrony USA Leon Panetta na niedawnej konferencji
prasowej w Jerozolimie powiedział, że USA nie wykluczają operacji
wojskowej przeciw Iranowi jeżeli sankcje i zabiegi dyplomatyczne nie
przyniosą spodziewanych rezultatów. Ponadto Stany Zjednoczone
wypominają Iranowi, że ten nie przestrzega podstawowych swobód
obywatelskich. Szkoda tylko, że amerykański rząd nie jest konsekwentny i
nie upomina innego kraju z Bliskiego Wschodu, czyli Arabii
Saudyjskiej.
Arabia Saudyjska, po za tym, że jest jednym z największych sojuszników
Waszyngtonu w regionie i głównym eksporterem ropy naftowej, jest także
państwem, w którym nagminnie łamane są prawa człowieka. Główna doktryna
religijna to wahhabizm, która jest najsurowszą odmianą islamu. W kraju
tym egzekucje wykonuje się publicznie. Prawie wszystkie przez ścięcie
szablą. Zazwyczaj na stadionach lub innych miejscach publicznych, które
czasami nawet są transmitowane w telewizji. Kara śmierci jest stosowana
jest niemalże za większość wykroczeń, jak np. cudzołóstwo czy rabunek.
Kobiety natomiast są oficjalnie traktowane, jak obywatele drugiej
kategorii. Pozbawione są nawet znikomych praw publicznych. Nie mogę
uprawiać sportu ani nawet kierować samochodem. Mimo to świat milczy,
bądź bardzo rzadko informuje o łamaniu praw człowieka w Arabii
Saudyjskiej. Opinia międzynarodowa milczała również wtedy, gdy rząd w
Rijadzie wysłał czołgi do Bahrajnu, aby stłumić protest demokratyczny i
rozpoczął okupację tego państwa. Gdyby Iran dopuścił się podobnego czynu
– niemalże z miejsca mielibyśmy do czynienia z kampanią skierowaną
przeciwko temu państwu a Stany Zjednoczone miałyby kolejny pretekst do
jego zaatakowania. Warto w tym kontekście wspomnieć, że stosunki
pomiędzy Teheranem a Waszyngtonem nie zawsze były takie napięte.
Dawnej
w Iranie panowała demokracja parlamentarna. Jednak w 1953 roku Wielka
Brytania i Stany Zjednoczone – dwie najstarsze demokracje na świecie –
przeprowadziły zamach stanu, wymierzony przeciwko demokratycznie
wybranemu premierowi Mohammedowi Mossadekowi. Były premier Iranu był
liberałem i nacjonalistą, który miał na celu znacjonalizowanie
brytyjskiej kompanii naftowej, jedynej ówczesnej, działającej w Iranie,
firmy naftowej, co nie spodobało się zarówno Brytyjczkom, jak i
Amerykanom. Zamach stanu przywrócił absolutną władzę szacha, który
rozpoczął okres 25 lat represji i tortur. Przemysł naftowy powrócił
oczywiście na ręce Wielkiej Brytanii i USA.
Rządy
szacha Mohammeda Rezy Pahlawiego były okresem głębokich przemian
społecznych i gospodarczych w Iranie. Nowy przywódca Iranu utrzymywał
bardzo dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Waszyngton aktywnie
wspierał szacha. Amerykanie pomagali organizować irańską tajną policję
polityczną SAVAK, który słynęła ze swej brutalności. Co ciekawe, USA, w
okresie rządów szacha, wspierały program nuklearny Iranu. Henry
Kissinger, były amerykański dyplomata, zwraca obecnie uwagę, że „Dla tak dużego producenta ropy naftowej, jakim jest Iran, prace nad energią nuklearną to marnotrawienie zasobów”. Jednak trzydzieści lat temu, kiedy był sekretarzem stanu w administracji prezydenta Geralda Forda, Kissinger, uważał że „wdrożenie
energii nuklearnej pozwoli Iranowi zarówno zaspokoić potrzeby
rozwijającej się gospodarki, jak i uwolni rezerwy ropy naftowej, którą
można będzie wyeksportować lub przetworzyć na paliwa”. W 1979 r., w
wyniku rewolucji islamskiej szach został obalony, a władzę przejął
ajatollah Ruhollah Chomeini. Od tamtej pory stosunki między USA a Iranem
pozostają dość napięte.
Praktycznie
od 1950 roku Stany Zjednoczone odgrywają ponurą rolę w Iranie. Za
prezydentury Jamesa Cartera Amerykanie próbowali zorganizować zamach
wojskowy w Iranie. Kolejny prezydent Ronald Reagan wsparł iracką agresję
na Iran, w czasie której zginęły setki tysięcy Irańczyków. W latach 90.
XX wieku nałożono na Iran sankcje. Obecnie również nakładane są kolejne
sankcje a do tego USA wespół zespół z Izraelem, praktycznie od 2003
roku, grożą temu państwu wojną.
Izrael
twierdzi, że rozwinięcie technologii atomowej przez Iran stanowi
żywotne zagrożenie. Pewnym jest, że gdyby Iran uzyskał broń masowego
rażenia, uzyskałby równocześnie status mocarstwa. Na taki scenariusz
wydarzeń nie mogą sobie pozwolić zarówno Izrael, jak i Arabia Saudyjska.
Jednym z głównych celów Tel-Awiwu jest utrzymanie hegemonii w regionie.
Jednym z najważniejszych warunków dla osiągnięcia tego celu jest
utrzymanie sytuacji, w której Izrael pozostaje jedyną potęgą nuklearną w
regionie. Tak długo, jak Teheran nie będzie posiadał broni atomowej,
tak długo hegemonia tego państwa w regionie nie będzie zagrożona. Należy
też zwrócić uwagę na to że sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie,
w wypadku uzyskania dostępu przez Iran broni nuklearnej, stała by się
dla Izraela nie zbyt korzystna. Pojawiłoby się duże prawdopodobieństwo,
że takie kraje, jak Turcja czy Egipt zaczęłyby się równie szybko
dozbrajać.
Co
ciekawe Iran jednak nie planuje uzyskać broni masowego rażenia. Nie
istnieją żadne mocne dowody, które świadczyły by o tym, że Iran dąży do
broni jądrowej. Przywódca Iranu Ali Chamenei twierdził nawet, że
posiadanie broni atomowej jest sprzeczne z islamem. Nawet, gdyby Iran
uzyskał kilka głowic nuklearnych, to bardzo wątpliwe jest to, aby jako
pierwszy zaatakował pierwszy Izrael. Taki atak byłbym po prostu
szaleństwem ze strony władz irańskich, które cieszą się mimo wszystko
opinią dość pragmatycznych w swoich działaniach.
Gdyby
Stany Zjednoczone i Izrael zdecydowaliby się zaatakować Iran,
konsekwencje tego były by ogromne. Wystarczy przypomnieć sobie
interwencję w Iraku i Afganistanie, które nie były zbytnio skuteczne.
Jednakże w ich skutku siła światowego terroryzmu wzrosła aż
siedmiokrotnie.
Sam atak na Iran mógłby się okazać nieskuteczny i mógłby
tylko pogorszyć sytuację na obszarze Bliskiego Wschodu, a w rezultacie
całego świata. Władze Teheranu tym bardziej dążyłby do uzyskania broni
atomowej. Iran w porównaniu do Iraku i Afganistanu nie jest bezbronny.
Iran na pewno odpowiedziałby siłą na atak zbrojny. Persów nie załamałaby
kilkutygodniowa akcja bombardowań lotniczych. Potencjalna wojna miałaby
znacznie większą skalę niż konflikty w Iraku, czy w Afganistanie.
Ilustr. whatarehumanrights.org
Podwojne standardy ? Trudno tu mowic o podwojnych standardach ! USA uprawiaja jawnie kryminalna polityke i taka kryminalna propagande . Trudno ta jawnie ich bandycka dzialalnosc okreslac jakimis standardami bo to jest jakies nieporozumienie Ich nentalnosc niezle oddal Ryszard Kapuscinski w calkowicie aktuualnie przemilczanej i zupelnie nie wydawanej ksiazce ,,Chrystus z karabinem na ramieniu ,,Amerykanskie bandziory toczy smiertelny rak zgnilizny moralnej z ktorej raczej juz sie nie podniosa i tylko kwestia czasu kiedy padna na przyslowiowa morde !
OdpowiedzUsuń