środa, 11 marca 2020

Pozew przeciwko Engelking i Grabowskiemu. Zarzut: publikacja zmyślonych informacji

Dr Jan Grabowski i prof. Barbara Engelking współpracowali nad książką pt.: „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” (fot. arch. PAP/Jacek Turczyk / arch. PAP/Marcin Obara)
Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafia właśnie pozew przeciwko prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu, współautorce i redaktorowi naukowemu znanego opracowania „Dalej jest noc”. Bratanica sołtysa, opisanego w tej książce, oskarżyła ich o zmyślanie i rozpowszechnianie fałszywych informacji o jej stryju. Z opisów Barbary Engelking wynika, że był to zdrajca i złodziej odpowiedzialny za śmierć kilkunastu Żydów. Jednak według relacji świadków, w tym właśnie Żydów, był bohaterem ratującym ludzi przed Niemcami. Tego chce dowieść również Reduta Dobrego Imienia, wspierająca kobietę wytaczającą proces.
Barbara Engelking miała ostatnio swoje pięć minut. Jej pomyłka podczas wręczania nagrody „Człowiek Roku” na gali „Gazety Wyborczej” obiegła internet, wzbudzając mieszane uczucia. Socjolog, odbierając nagrodę specjalną w kategorii „O pamięć naszą i waszą”, podziękowała za wyróżnienie... „Gazecie Żydowskiej”. Zgromadzeni na gali zareagowali entuzjazmem, internet śmiechem.

Badaczka zdobyła uznanie „GW” m.in. książką „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”. Ponad 1600-stronicowe opracowanie było finansowane m.in. z grantu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ukazało się w kwietniu ubiegłego roku.

Wśród opisanych postaci jest m.in. Edward Malinowski, sołtys wsi Malinowo na Podlasiu, któremu Barbara Engelking przypisuje grabież i wydanie na śmierć kilkudziesięciu Żydów. Bratanica dawnego sołtysa, 80-letnia Filomena Leszczyńska, postanowiła walczyć o dobre imię swojej rodziny. Tym razem nie ma mowy o mniej lub bardziej niefortunnym przejęzyczeniu socjolożki i na śmiechu się nie skończy, bo zarzuty dotyczą kłamstwa i manipulacji w redagowanej m.in. przez nią pracy historycznej.

Uratował Żydów, Polaków i... rosyjskiego oficera

Edward Malinowski został powołany na sołtysa wsi Malinowo w 1943 r. Jak sam przyznawał, wcale nie palił się do tej roli.

Po wojnie kilku mieszkańców wsi, z którymi Malinowski pozostawał w konflikcie, złożyło na niego donos do UB. Były sołtys został aresztowany i oskarżony o współpracę z Niemcami. Do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego trafiały jednak zeznania, z których jasno wynikało, że sołtys Malinowski rzeczywiście kontaktował się z okupantem, ale po to, by uchronić mieszkańców wsi przed wysłaniem na przymusowe roboty w Rzeszy. Ratował przy tym Żydów kryjących się przed hitlerowcami w lasach. Uratował również rosyjskiego lejtnanta, który uciekł z transportu...

W rozdziale „Strategia przetrwania” Barbara Engelking opisała losy Estery Drogickiej, Żydówki która po stracie rodziny poprosiła o pomoc sołtysa Malinowskiego. Autorka opracowania przedstawiła tę historię w następujący sposób: „(...) Estera Drogicka (z domu Siemiatycka) po stracie rodziny, zaopatrzona w dokumenty zakupione od rodziny, postanowiła wyjechać do Prus na roboty, w czym pomógł jej sołtys Malinowa Edward Malinowski (przy okazji ją ograbił). (...) Nie tylko poznała tam swojego drugiego męża (Polaka, który także był na robotach), lecz rozwinęła działalność handlową, przesyłając Malinowskiemu paczki na sprzedaż.”

Zgodnie z pozwem informacja o grabieży i późniejszym handlowaniu z Esterą Drogicką nie ma żadnego pokrycia w dokumentacji akt IPN. W późniejszych zeznaniach podczas procesu sołtysa Drogicka nie wspomina o jakiejkolwiek grabieży. Przeciwnie, ukrywana Żydówka mówi wprost, że Malinowski uratował jej życie.
Engelking powołuje się również na jej zeznania, umieszczając je w przypisie. Oto fragment zeznań uratowanej Żydówki: „W czasie okupacji niemieckiej ukrywałam się jako Żydówka w lesie koło Malinowa. Nikt mnie nie chciał przyjąć do domu. Weszłam więc do sołtysa Malinowskiego i ten mnie przyjął. Parę dobrych tygodni ukrywałam się w stodole u Malinowskiego, a on mnie karmił (...)”.

W tym momencie widać jednak wyrwę w tekście. Gdy porównamy go z oryginalnym protokołem, widać, że pełna wersja brzmi: „(...) a on mnie karmił, mimo, że byłam bez grosza”. W złożonym pozwie usunięcie tych pięciu słów ma szczególne znaczenie. Jak zaznacza powódka, pozostaje to w sprzeczności z informacją o grabieży, umieszczoną przez Engelking. Jak zaznacza Filomena Leszczyńska, wycięte słowa wskazują wręcz na bohaterstwo sołtysa Malinowa, który pomagał innym, w tym Żydom, ryzykując życie swoje i swojej rodziny, a nadto robił to bezinteresownie.

W dalszych zeznaniach Estery Drogickiej (podczas zeznań występującej już pod innym nazwiskiem) czytamy o informacji, kto naprawdę wydał Niemcom Żydów ukrywających się w lesie. Zeznania wskazują na gajowego z pobliskiej wsi.

Mimo to autorka tego rozdziału opracowania nie ma wątpliwości, kto był winien i omawia relację uratowanej Żydówki w zaskakujący sposób: „Odwiedziła go, gdy jechała na urlop »do domu«. Zdawała sobie sprawę, że jest on współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to po wojnie na jego procesie złożyła fałszywe zeznania w jego obronie”.

Według pozywającej rodziny sołtysa to kolejne fałszowanie tego, co się wydarzyło przed laty. Zeznania świadków, w tym Estery Drogickiej, a także innych uratowanych Żydów, doprowadziły do uniewinnienia Edwarda Malinowskiego. Jeden z nich, Chana Rapłan zeznawał wówczas: „Kiedy ukrywałem się w okolicach Malinowa, Malinowski przechowywał mnie, dawał mi chleb i słoninę, za co nic nie płaciłem oraz ostrzegał też Żydów, byśmy się nie kręcili zanadto. Żydów zabitych w lesie wydali gajowi z Czarnej i Malinowa. Partyzantka zlikwidowała gajowego z Czarnej”.

Inny ocalony skrywający się w lasach, Lejba Prybut, tak zeznawał przed sądem ws. sołtysa Malinowa: „Jako Żyd ukrywałem się w czasie okupacji w okolicach Malinowa. Zachodziliśmy dwa razy do oskarżonego (...) Za każdym razem Malinowski dał mi chleba i słoniny.(...) Żydzi dobrze mówili o Malinowskim”.
I w końcu jeden z zeznających w sprawie zdrady ukrywających się Żydów: „Żydów wydał Niemcom gajowy. Żandarmi siedzieli u sołtysa i inaczej nie wyszli, aż gajowy z Czarnej przyjechał i poprowadził ich. Sołtys Malinowa był dobry. Na 50 rodzin tylko jeden pojechał do Prus (na roboty – przyp. red.) i to prawie ochotniczo (...)”.

Żydowski Wojtek i komunista

Zarówno sam oskarżony, jak i świadkowie przyznawali, że Malinowski miał zatarg z oskarżającymi go kilkoma mieszkańcami wsi. Według zeznań z racji wiadomej pomocy Żydom nazywali go nawet „żydowskim Wojtkiem” oraz „komunistą”, bo u Kowalskiego ukrywał się także wspomniany wcześniej rosyjski oficer.

Z wielu podobnych zeznań wynika więc, że Edward Malinowski był przeważnie lubiany we wsi, a wieść o jego postawie zachęcała Żydów, by zgłaszali się do niego po pomoc, mimo, że sprawował on urząd w pełni kontrolowany przez Niemców.

Inspiracja dla ZDF

Prace naukowe prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego budzą skrajne emocje. Wielu historyków i publicystów wytyka im poważne błędy warsztatowe i oskarża o pisanie książek, mających status prac naukowych, pod wcześniej przyjętą tezę.

Z drugiej strony na pracę tych naukowców chętnie powołują się niektórzy historycy zagraniczni, prezentujący podobne poglądy, a także twórcy filmowi.

Ostatnio głośno było o sprawie kpt. Zbigniewa Radłowskiego, który wytoczył proces niemieckiej telewizji ZDF i producentowi UFA Fiction za rozpowszechnianie mini-serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. W filmie ukazano żołnierzy AK jako bandę rzezimieszków, bez litości wydających transport Żydów na śmierć. Jeden z producentów tego filmu, Benjamin Benedict, stwierdził przed sądem w Krakowie, że nic nie zmieniłby w tym obrazie, a swego rodzaju inspiracją jego dzieła były właśnie opracowania m.in. prof. Engelking i dr. Grabowskiego.
IPN krytykuje – zlikwidować IPN
Niewątpliwie do historyków, którzy krytycznie podeszli do książki „Dalej jest noc” należy dr Tomasz Domański z kieleckiego oddziału IPN. W rozbudowanej recenzji pt. „Korekta obrazu? Refleksje źródłoznawcze wokół książki »Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski«” punktuje wszystkie, jego zadaniem, niedociągnięcia, braki warsztatowe i swobodną interpretację rzeczywistych wydarzeń.

We wnioskach jego pracy czytamy m.in.: „Uchybienia i manipulacje źródłami nie wystawiają „Dalej jest noc”, przedstawianemu jako opracowanie naukowe, dobrego świadectwa. Wiele z wymienianych zjawisk i zdarzeń powinno zostać opisanych od nowa z uwzględnieniem realiów okupacyjnych i rzetelnej analizy źródeł”.

Recenzja dr. Domańskiego, jak należało się spodziewać, nie wzbudziła zachwytu prof. Engelking i prof. Grabowskiego. Ten drugi zakończył polemikę z krytyką historyka Instytutu Pamięci Narodowej, snując chyba najlepszą dla siebie wizję: „Recenzja dr. Domańskiego ma jednak pewną wartość – gdy już na porządku dziennym stanie sprawa przyszłości IPN, tekst ten powinien się znaleźć wśród materiałów dowodowych przemawiających za likwidacją tej instytucji”.

Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia, nie ma wątpliwości i nazywa skandalicznym sposób, w jaki został opisany dawny sołtys wsi Malinowo. Dodaje, że ta publikacja ma na celu potwierdzenie tez o zabijaniu Żydów przez Polaków. – Nazwisko Edwarda Malinowskiego w publikacji Grabowskiego i Engelking poprzez nazwanie go de facto mordercą i złodziejem zostało zbrukane. Malinowski był niewątpliwie bohaterem i udowodnimy to w sądzie – stwierdził prezes RDI.
Za:tvp.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz