niedziela, 29 kwietnia 2018

Mord na Polakach w okolicach Brańska

Szokujące informacje na temat zbrodni popełnionej przy współudziale Żydów na 40 Polakach z okolic Brańska znajdujemy w publikowanym rok temu tekście Zbigniewa Romaniuka. Jego autor jest człowiekiem znanym z niezwykle gorącej troski o pielęgnowanie śladów żydowskiej przeszłości w Brańsku i o stwarzanie możliwości prawdziwie głębokiego dialogu polsko-żydowskiego. Przejęty tymi ideami, kilka lat temu, nawet nazbyt naiwnie zaufał w dobre intencje Mariana Marzyńskiego, kręcącego film Shtetl, który później okazał się tendencyjnym paszkwilem polakożerczym. Tym godniejsze uwagi są więc stwierdzenia Zbigniewa Romaniuka, oparte na prowadzonych przez niego badaniach historii miasta Brańska w 1939 r.

Romaniuk mówił m.in.: Główna Komisja Badań Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu bada obecnie sprawę szokującego mordu na około 40 osobach z Ciechanowca, Brańska i otaczających je terenów. W czerwcu 1941 r., dosłownie na godziny przez wejściem Niemców do Brańska, sowieckie NKWD w towarzystwie dwóch żydowskich policjantów z Brańska eskortowali wyżej wspomnianą grupę do więzienia w Białymstoku. Po drodze natrafili oni na działania wojenne i musieli zrobić odwrót. Blisko wioski Folwarki Tylwickie, niektórych więźniów rozstrzelano, innych z braku kul zabito bagnetami i kolbami karabinów (por. tekst wywiadu W.A. Wierzewskiego z Z. Romaniukiem publikowanym w książce The Story of Two Shtetl. Brańsk and Ejszyszki, Toronto-Chicago 1998, t. 1, s. 26).


Romaniuk w odrębnym tekście przytoczył nazwiska niektórych osób zamordowanych 23 czerwca 1941 r. w Folwarkach Tylwickich. Byli wśród nich m.in. nauczycielka Helena Zaziemska, nauczycielka Szlezinger (z domu Klukowska?) i przedsiębiorca Ignacy Płoński (według tekstu Z. Romaniuka Twenty one Months of Soviet Rule in Brańsk, publikowanego w The Story of Two Shtetl. Brańsk and Ejszyszki, Toronto-Chicago 1998, t. 1, s. 66). Jan Marszałek w wydanej w 1998 r. książce wymienił dziesiątki osób, mieszkańców Lwowa, którzy stracili życie bezpośrednio z rąk żydowskich lub na skutek zabójczych donosów różnych zbolszewizowanych Żydów (por. J. Marszałek Ukrzyżować księdza Jankowskiego, Warszawa 1998, t. 1, s. 184-220).

 W czasie rozmowy ze mną wyjaśnił, że informacje na ten temat czerpał z różnych podziemnych publikacji polskich z regionu Lwowa. Pełną dokumentację na ten temat p. Marszałek ma przedstawić w przygotowywanej do druku odrębnej książce pt. Rozstrzelany Lwów. Wcześniej na łamach czasopisma "Westerplatte" Jan Marszałek podał parę przykładów zamieszczanych w podziemnej małej poligrafii na terenie Lwowa po czerwcu 1941 r. fakty o żydowskich sprawcach zaginięć Polaków. Jednym z tych przykładów był apel Marii Zugajowej, stwierdzający: Poszukuję mego męża, Stefana Zugaja, zaaresztowanego przez bolszewików w Złoczowie w 1939 r. w listopadzie.

 Do maja 1941 r. siedział on jeszcze w Zamku w Złoczowie, od tego czasu nie mam o nim żadnej wiadomości. Uwięziono  go na skutek donosu Żydówki Lajder, która pozostawała na usługach NKWD. Wszystkich, którzy by posiadali jakąkolwiek wiadomość o dalszych jego losach, upraszam serdecznie o podanie jej pod adresem Maria Zugajowa, Lwów, ul. Pierackiego 14/10 (por. "Westerplatte", 1994, nr 2, styczeń-luty, s. 27). Podobny apel ze strony Janiny Byczyszyn Herbst prosił o poinformowanie na temat losów jej zaginionego męża, Michała Byczyszyna, który był pracownikiem lwowskiej księgarni kolejowej "Ruch" i został zaaresztowany w 1941 r. na ulicy przez żydowsko-bolszewickich zbirów (por. "Westerplatte", 1994, nr 4, maj-czerwiec, s. 27).

Wyjaśnić kulisy zbrodni 

W 60 lat po rozpoczęciu czarnej serii zbrodni na narodzie polskim we wrześniu 1939 r. tym niezbędniejsze jest podjęcie apelu o przyspieszanie wyświetlania kulisów popełnianych wówczas zbrodni, badania tropów prowadzących na ślad ich wykonawców. Każda informacja w tej sprawie powinna być zbadana i nie lekceważona, póki jest szansa, że można dotrzeć do świadków tamtych tragicznych wydarzeń. Oto jeden z przykładów zasługujących na szczegółowe wyjaśnienie. Były mieszkaniec Lwowa w czasach wojny - Zbigniew Schultz w skierowanym do mnie liście z 28 marca 1996 r. pisał o swych informacjach na temat antypolskich  działań współwłaściciela kamienicy, w której mieszkał - młodego, żonatego Żyda o nazwisku Schechter. (Chodziło o kamienicę we Lwowie przy ul. św. Kingi 10.)

 Według listu Z. Schultza: Współwłaściciel kamienicy Szechter wraz ze swym bratem i matką mieli przed wojną duży sklep spożywczy. Po wkroczeniu 22 września 1939 r. sowieciarzy do Lwowa rozpoczął on pracę w NKWD. Jego służąca, młoda Żydówka o imieniu Tinka w tym czasie przychodziła do nas i opowiadała, że jej pan przychodzi z pracy często w pokrwawionej koszuli. Przekonywała nas, że jej pan morduje więźniów politycznych w więzieniach lwowskich (według tekstu p. Z. Schultza z 28 marca 1996 r. znajdującego się w moim posiadaniu). Dlaczego milczy się o tych zbrodniach? Wymienione tu przykłady wskazują, że w latach 1939-1941 doszło do licznych przypadków mordowania Polaków przez zbolszewizowanych Żydów.

 Prawda o tym powinna być wreszcie ujawniona, zwłaszcza teraz, gdy próbuje się przedstawiać tak oszczerczy obraz Polaków jako narodu rzekomo mordującego Żydów i "wspólników Hitlera". Zdumiewa tak wielka pasywność okazana w tej sprawie po 1989 r. przez Główną Komisję Badania Zbrodni na Narodzie Polskim. Czy wymogi lewackiej i filosemickiej "poprawności politycznej" mają wciąż przeszkadzać w ujawnieniu mordów popełnionych na Polakach przez Żydów i w ich ściganiu? Dlaczego mamy unikać powiedzenia całej prawdy o nikczemnych mordach popełnionych przez Żydów na swych polskich współbliźnich tylko dlatego, że jakoby musimy szczególnie uważać na to, by nie urazić wrażliwości Żydów jako ofiar holocaustu?

 My też byliśmy jako naród ofiarą holocaustu, sam straciłem wtedy ojca, ale jakoś nikt, a zwłaszcza Żydzi, nie chce pamiętać o naszych cierpieniach i nie liczy się z naszą wrażliwością. Nie tylko przemilcza się prawdę o polskiej martyrologii, lecz wytacza się przeciw nam coraz ohydniejsze kalumnie. Najwyższy więc czas, aby wreszcie przystąpić do systematycznego zbierania świadectw od ostatnich jeszcze żyjących świadków polskiego holocaustu, tego najbardziej przemilczanego holocaustu z rąk sowieckich, częstokroć przy pomocy zbolszewizowanych Żydów.

Jerzy Robert Nowak, Przemilczane Zbrodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz