Po tym jak miesięcznik „Forbes” opublikował we wrześniu br. kilka
artykułów na temat nadużyć przy restytucji mienia Gmin Wyznaniowych
Żydowskich w Polsce polska redakcja „Forbesa” dostała całkowity zakaz
pisania o Żydach.
Nie miało znaczenia, że taka publikacja, jak na przykład „Kadisz za
milion dolarów” Wojciecha Surmacza i Nissana Tzura zostały napisane w
oparciu o fakty i zgodnie z wymogami warsztatu dziennikarskiego.
Wystarczyło, że do akcji wkroczył Ronald S. Lauder, szef Światowego
Kongresu Żydów (World Jewish Congress) i uznał artykuł za antysemicki.
Straszak antysemityzmu okazał się w tym przypadku na tyle skuteczny, że
szefowie z niemieckiego koncernu Axel Springer AG oraz szwajcarskiego
Ringier AG, do których należy „Forbes”, zażądali natychmiastowego
usunięcia artykułu z Internetu i opublikowania obszernych przeprosin.
Okazało się, że niemiecka diaspora żydowska zaczęła zarzucać
niemieckiemu wydawnictwo Axel Springer… antysemityzm.
Na stronie forbes.pl ukazało się 18 listopada br. obszerne sprostowanie
do artykułu „Kadisz za milion dolarów” podpisane przez Piotra Kadlčika,
Przewodniczącego Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP,
Monikę Krawczyk, Pełnomocnik Zarządu Fundacji Ochrony Dziedzictwa
Żydowskiego oraz Michaela Schudricha, naczelnego rabina Polski.
Przeczytaj o artykuł w Prawy.pl pt. "Żydzi stare cmentarze sprzedają jako działki komercyjne?" o tekście „Kadisz za milion dolarów” w "Forbes" >>
W sprostowaniu składającym się z 15 punktów zakwestionowane zostały
prawie wszystkie tezy artykułu. Na nic więc „szczególna ostrożność i
staranność dokumentacyjna przy tworzeniu tekstu „Kadisz za milion
dolarów” oraz zaproszenie do współpracy Nissana Tzura, izraelskiego
dziennikarza śledczego „Maariv” i „The Jerusalem Post””, o której pisał w
październiku br. naczelny miesięcznika Kazimierz Krupa, gdy już się
rozpętała burza po publikacji.
Po prostu złoty interes
„Z ustaleń „Forbesa” wynika, że polskie gminy żydowskie odebrały już
około 500 nieruchomości. Pokaźna część unikalnego majątku (synagogi,
ubojnie rytualne, mykwy i kirkuty) poszła już pod młotek, czasem
wyraźnie poniżej ceny rynkowej, a pieniądze zamiast na utrzymanie
żydowskiego dziedzictwa, trafiały w tryby wysublimowanego mechanizmu
dystrybucji. Rozeszły się w hermetycznym środowisku Związku Wyznaniowych
Gmin Żydowskich i Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Obie
organizacje działają na gruncie cichej umowy, sankcjonującej „rozbiór”
znacjonalizowanego po wojnie majątku polskich gmin żydowskich.
Realizacja tego planu jest już na półmetku” - pisali Wojciech Surmacz i
Nissan Tzur w tekście „Kadisz za milion dolarów”
„Forbes” dotarł do wcześniej nigdzie niepublikowanych zestawień Związku
Gmin, prowadzonych przez tę organizację w latach 1997–2009. To wtedy
polskie gminy żydowskie miały odzyskać w naturze najwięcej mienia
komunalnego należącego do nich przed wybuchem II wojny światowej. Z
artykułu dowiadujemy się, że „według wyceny z zestawień ZGW wartość tych
nieruchomości przekracza 205 mln złotych”. Ponadto do końca lipca 2013
roku, jak poinformował Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa
Administracji i Cyfryzacji, Komisja Regulacyjna przyznała żydowskim
organizacjom wyznaniowym 82 mln zł w ramach rekompensat i odszkodowań za
mienie, którego nie udało się oddać w naturze (zabudowane osiedlami
cmentarze, zburzone synagogi etc.). Jaki jest ostatecznie bilans
restytucji mienia żydowskiego do końca jednak nie wiadomo. „Po dodaniu
kwot odkrytych przez „Forbesa” i danych MAC można dojść do wniosku, że
korzyści polskich gmin żydowskich z restytucji wynoszą 287 mln złotych.
Nic bardziej mylnego. Nie można bowiem w żaden sposób ustalić, ile
nieruchomości gminy żydowskie odzyskały w latach 2010–2013” -
podkreślają Surmacz i Tzur.
Dziedzictwo na sprzedaż
Mimo że religia mojżeszowa mówi o nienaruszalności cmentarzy, to w
Toruniu, Gliwicach i Lublinie na sprzedaż trafiły wydzielone z kirkutów
działki. Według „Forbesa” gminy handlowały także elementami żydowskiego
dziedzictwa. Za 500 tys. zł pod młotek poszła synagoga w Lubrańcu , za
610 tys. zł sprzedany został neoklasycystyczny szpital w Siedlcach, a za
100 tys. zł remontowany przed sprzedażą Bejt Midrasz w Sokołowie
Podlaskim . Co ciekawe, jak piszą Surmacz i Tzur „nie wstydzą się tego
liderzy stojący na czele polskich społeczności żydowskich i Michael
Schudrich, naczelny rabin Polski, który z racji pełnionej funkcji wyraża
zgodę na sprzedaż obiektów sakralnych.” Widać jednak cel uświęca
środki, a ten to zysk z odzyskanego mienia.
„Forbes” pisze, że dochodowy jest już sam system wynagradzania za
odzyskane nieruchomości. Jednak nie na etapie składania wniosków do
Komisji Regulacyjnej, których przygotowywaniem zajmują się kancelarie
prawne i biorą za jeden dokument kilkaset złotych. Biznes zaczyna się
później: „Zawodowi prawnicy byli (...) odsuwani, gdy proces wkraczał w
drugą fazę, czyli mediacje przed Komisją Regulacyjną. Do tych działań
zarząd ZGW wyznaczał swoich ludzi, którym płacił znacznie więcej. Za
sukces dostawali 1 proc. wartości odzyskanego mienia (nieruchomości w
naturze, działki zamienne, odszkodowania). (…) Łatwo policzyć wysokość
takich wynagrodzeń przy okazji odbioru starego szpitala przy ul. Leszno w
Warszawie (szacunkowa wartość 19,8 mln zł) czy Domu Akademickiego przy
ul. Przemyskiej 3 w Krakowie (szacunkowa wartość 10 mln zł). W
zamkniętym kręgu mediatorów znaleźli się m.in. Piotr Rytka-Zandberg,
ekspert ds. restytucji mienia w ZGWŻ, Michał Samet, przewodniczący Gminy
Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku, i Alicja Kobus, przewodnicząca
poznańskiej filii ZG. Wszyscy przy okazji zasiadają we władzach Fundacji
Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.”
Oczywiście Piotr Kadlčik, Przewodniczący Zarządu Związku Gmin
Wyznaniowych Żydowskich w RP, Monika Krawczyk, Pełnomocnik Zarządu
Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego oraz Michael Schudrich,
naczelny rabin Polski, zaprzeczyli wszystkim tym informacjom w obszernym
sprostowaniu zamieszczonym na łamach „Forbesa”. Gdyby dać wiarę temu,
co pisze w piętnastu punktach sprostowania wymieniona trójka, to
wyszłoby na to, że dziennikarze Wojciech Surmacz i i Nissan Tzur
wszystko sobie wymyślili, łącznie nawet z tym , że temu ostatniemu rabin
Schudrich powiedział, że „jeśli gdzieś był jakiś opuszczony cmentarz,
po którym został tylko kawałek ziemi, co możemy z tym zrobić?
Sprzedajemy”. Rabin jednak oczywiście nie mógł czegoś podobnego
powiedzieć, podobnie Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich nie może robić
interesów na restytucji mienia, bo działa na poły społecznie, jeśliby
przyjąć treść sprostowania za dobrą monetę.
Oskarża ocalony z Holokaustu
Tekst „Kadisz za milion dolarów” wywołał niezłą burzę, jednak oliwy do
ognia dolał zdaje się dopiero felieton „Kim są nasi przywódcy”. Autor
tekstu, Seweryn Aszkenazy, polski Żyd, cudem ocalony z Holokaustu, nie
zostawił dosłownie suchej nitki na ludziach, którzy obecnie uzurpują
sobie prawo do dziedzictwa żydowskiego w Polsce. Aszkenazy przeraził się
tym, co zastał kilkanaście lat temu po powrocie z USA do Polski.
Okazuje się bowiem, że majątek wart setki milionów złotych znalazł się
pod kontrolą kilku spryciarzy, którzy czerpnią z niego korzyści. „Gdzie
są żydowskie szpitale, szkoły, instytucje charytatywne, które mogłyby
służyć zarówno Żydom, jak i Polakom” – pyta Aszkenazy I podsumowuje
żydowskich przywódców w Polsce, odpowiedzialnych jego zdaniem za drenaż
żydowskiego mienia sprzed wojny. Michael Schudrich to „rabin, który nie
studiuje i nie naucza, nie upomina i nie nawołuje do przestrzegania
zasad przyzwoitości, nie pociesza strapionych i nie doradza zagubionym.
Zamiast tego zajął się marketingiem i piarem społeczności żydowskiej.
Można się do niego zgłosić po informację lub załatwić z nim sprawę
polityczną, ekonomiczną czy biznesową. I tylko z rzadka – religijną. Ten
rabin widzi wszystko, słyszy wszystko, wie wszystko i pozwala na
wszystko. Idealny rabin do wspierania korupcji.”
Nie lepiej wypada w oczach Aszkenazego Piotr Kadlčik, przewodniczący
Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, który „kilka lat temu nie był w
stanie zarobić na życie, przeszedł na judaizm i dzięki hojności swojego
nowego Boga oraz talentowi do przemieniania większego w mniejsze,
znacząco się dorobił. Nie stroni od kieliszka i można go często spotkać
na ulicy, gdzie stara się ustalić swoje położenie.”
Z kolei Monika Krawczyk, szefowa Fundacji Ochrony Dziedzictwa
Żydowskiego i przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Gminy Wyznaniowej
Żydowskiej w Warszawie, to „prawniczka z wykształcenia, a Żydówka z
wyboru”, która „skrywa pewną tajemnicę”. „Publicznie obiecuje być
zbawczynią, obrończynią i orędowniczką naszej religii, tradycji i
kultury. Deklaruje, że robi, co w jej mocy, aby zapewnić przetrwanie
pozostałościom po naszej przeszłości. Prywatnie, o czym wie niewielu,
została zatrudniona przez największe żydowskie organizacje świata do
sprzedawania i likwidowania najszybciej, jak to możliwe, połowy
odzyskanego od państwa polskiego majątku, którym zarządza w ich imieniu,
oraz przekazania pieniędzy na konta tychże organizacji dla dalszego ich
marnowania...”- pisze bez ogródek Seweryn Aszkenazy. W jego ocenie
„tym, co łączy wszystkich tych ludzi, są pieniądze, ogromne pieniądze,
niedostępne dla przeciętnego polskiego Żyda borykającego się z
codziennością, potrzebującego być może funduszy na dentystę lub ciepłe
ubranie na zimę.”
Straszak antysemityzmu
„Forbes” poruszył temat tabu, jakim są nadużycia przy restytucji mienia
żydowskiego, i było tylko kwestią czasu jak środowiska żydowskie
podniosą larum i zaczną padać oskarżenia o antysemityzm. Majątkiem
Kościoła to można się zajmować, prześwietlać go, wałkować temat w
mediach głównego nurtu od rana do wieczora. Od spraw mienia
pożydowskiego natomiast wara i nawet dziennikarzom śledczym, autorom
artykułu „Kadisz za milion dolarów”, nie udało się dowiedzieć, ile
nieruchomości zostało odzyskanych przez gminy żydowskie w ostatnich
trzech latach. Taki brak transparentności i trzymanie w tajemnicy przed
opinią publiczną danych, które powinny być jawne, podobnie jak to ma
miejsce w przypadku majątku Kościoła katolickiego, budzi oczywiście
podejrzenia,ale żadne z mediów się za to nie weźmie w obawie przed
wiadomym stygmatyzowaniem.
Redakcja miesięcznika i jego wydawca Ringier Axel Springer Polska Sp. z
o.o. w oświadczeniu z listopada br. „wyrażają ubolewanie z powodu
opublikowania nieuprawnionych twierdzeń o działaniu opisanych instytucji
i osób na szkodę mienia i dziedzictwa społeczności żydowskiej w
Polsce”. „ Przepraszamy w szczególności za publikację informacji
sugerujących następujące działania: czerpanie przez wskazane w
artykułach osoby korzyści prywatnych z działalności organizacji
żydowskich w Polsce.(....) Ponownie przepraszamy całą społeczność
żydowską w Polsce za opublikowanie stwierdzenia rozdzielającego Żydów na
„prawdziwych” i „nieprawdziwych” oraz stwierdzenia, że we władzach
organizacji żydowskich „prawdziwych Żydów jest jak na lekarstwo”. Nie
było zamiarem Redakcji ani Autora wartościowanie członków społeczności
żydowskiej, w szczególności chcielibyśmy przeprosić następujące osoby i
instytucje: Pana Michaela Schudricha - Naczelnego Rabina Polski, Panią
Monikę Krawczyk, Pana Piotra Kadlčika, Pana Andrzeja Zozulę, Panią
Alicję Kobus, Pana Tadeusza Jakubowicza, Pana Piotra Rytkę – Zandberga,
jak również władze Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, władze i
członków Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Rzeczypospolitej
Polskiej oraz Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie” - kajają się
redakcja Forbesa i jego wydawca.
Proszę zwrócić uwagę, że w krótkim oświadczeniu redakcja i wydawca aż
trzy razy przepraszają. Czy to jest właściwa droga, żeby tak dać się
upokorzyć, przepraszać i czapkować tym, którzy cynicznie podnieśli ten
cały rejwach po demaskatorskich publikacjach w obronie własnych
interesów. Wystarczyło przecież, i to co najwyżej, dla świętego spokoju
wyrazić ubolewanie. Przepraszanie oznacza w końcu przyznanie się do
winy, a więc w tym przypadku do napisania nieprawdy, co sprowadza się do
podważenia wiarygodności tytułu. Szkoda tylko pracy dziennikarzy,
którzy mieli odwagę wziąć się za niewygodny temat. Po lekcji jaką
otrzymał „Forbes” nikt już tego „gorącego kartofla” nie dotknie.
Julia M. Jaskólska
Za: http://www.prawy.pl
"Po co Pan Bóg stworzył żydów polskich, jak nie po to, abyśmy z nich mieli służbę szpiegowską?",,Bezmyślność charakteru polskiego pod względem dóbr doczesnych czyniła zawsze z Polski eldorado dla Żydów.” - Otto von Bismarck
Strony Filmy
- Strona główna
- Żydowscy kaci Polaków
- Niszcz Syjonizm - Archiwum
- Pogromy i masowe mordy Żydów na Polakach
- Film
- Książka
- Kontakt
- Sprawa śp. dra Dariusza Ratajczaka
- Żydzi na usługach ІІІ Rzeszy
- Na każdy temat
- Stanisław Tworkowski:Polska Bez Żydów
- Stefan Korboński:Polacy, Żydzi I Holocaust
- Roman Kafel:O żydowskich zbrodniarzach wojennych
- Roman Dmowski : Kwestia Żydowska
- Israel Shamir : Bankierzy i złodzieje!
- Ks. prof. Józef Kruszyński : Dlaczego występuję przeciwko Żydom
- Stanislaw Witkowski : Żydzi, przestańcie kłamać ! ! !
- J.Mazur : Jak Warszawa broniła się przed żydami
- "ŻYDZI IDĄ !"
- Strzeż się żydów i bolszewików!
Do wora to bractwo i do Wisły. Chociaż, Wisły szkoda, bo zabrudzą. Ale jaja. Żyd, Żydów okrada, ale u nich, to normalka. Im większy spekulant,cwaniak i złodziej, tym lepszy Żyd. A, jeszcze jak z Polski
OdpowiedzUsuńwyłudzi miliony, to już bohater. Dziwić się, że ludzie na całym świecie ich nienawidzą?