Pretekstem
do oddania Synagogi miała być chęć przywrócenia jej funkcji
modlitewnych, stąd też z aktem nie wiązały się żadne
odpłatności dla związku religijnego. Kwestie te regulują zresztą
przepisy ustawy o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich
– a także praktyka od lat stosowana przez broniącą swej
quasi-monopolistycznej pozycji Gminę w Warszawie. W przypadku
Poznania – jak szybko się okazało – oczywiście cel przejęcia
budynku nie był bynajmniej religijny (no chyba, że mamy na myśli
kult mamony). W Nowej Synagodze zamiast „Centrum Dialogu
Międzyreligijnego” (które szumnie zapowiadali żydzi) powstanie
czterogwiazdkowy hotel i restauracja. I choć musi cieszyć, że w
ten sposób w Polsce nie przybędzie kolejnego przybytku służącego
ekumenizmowi i kształtowaniu ethosu „judeochrześcijaństwa”, to
jednak trudno też oprzeć się refleksji, że jak żydzi bezczeszczą
własny kult – to widocznie im wolno.
Kiedy
bowiem przed kilku laty ówczesny europoseł Marcin Libicki
zaproponował, by obiekt stracił swój komercyjny charakter (od
czasów wojny mieści się w nim pływalnia) – został oskarżony
o... antysemityzm. Tancbuda zatwierdzona przez rabina już jednak
antysemicka w żaden sposób być nie może.
(karo)
Za: http://www.konserwatyzm.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz