wtorek, 10 kwietnia 2018

Zbrodnie "czerwonej milicji"

W rozlicznych relacjach powtarzają się informacje o zbrodniach popełnianych przez skomunizowanych Żydów na polskich żołnierzach i oficerach w pierwszych tygodniach po najeździe sowieckim na Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej. Jak pisał Krzysztof Marek Raczyński: W 1939 r. niektórzy Żydzi urządzali obławy na żołnierzy polskich pochodzących z rozbitych przez wojska sowieckie oddziałów i oddawali ich w ręce komisarzy ludowych. I nie były to przypadki pojedyncze. Znane są też sytuacje, gdy mordowano żołnierzy na miejscu (por. K.M. Raczyński Opowieść o dwóch miastach; Brańsk i Ejszyszki, "Gazeta" (Toronto), 30 października 1998 r.). Szczególnie bezlitośnie wobec Polaków zachowywali się Żydzi wchodzący w skład samozwańczej tzw. czerwonej milicji, pewni bezkarności za swe zbrodnie popełniane w imię bolszewizmu.

Kazimierz Krajewski tak pisał w monografii AK na Ziemi nowogródzkiej o roli zorganizowanej przy współudziale Żydów tzw. czerwonej milicji na tamtych terenach po 17 września 1939 r.: Z przykrością trzeba odnotować fakt poparcia sowieckiej agresji przez część obywateli narodowości białoruskiej i żydowskiej. Przyłączali się oni do zorganizowanych przez sowieckich agentów band samozwańczej tzw. czerwonej milicji i komitetów rewolucyjnych (...). Wobec znikomości polskiego oporu wspomniana "czerwona milicja" i bandy dywersyjne, rekrutujące się z Białorusinów i Żydów, nie odegrały żadnej roli militarnej w momencie wkraczania Armii Czerwonej. Złożona z elementów komunistycznych, w wysokim stopniu zdemoralizowanych, zasilona przez kryminalistów i różnoraki motłoch kierujący się najniższymi pobudkami, skorzystała z okazji do grabieży i gwałtu, rzucając się na miejscową społeczność polską, swych dotychczasowych sąsiadów.


Wkraczające wojska rosyjskie, pomijając szereg zbrodni popełnionych na żołnierzach KOP, kadrze WP, policji, ziemiaństwie i tzw. pamieszczykach (posiadaczach), starały się na ogół - zgodnie z otrzymanymi rozkazami - unikać zbędnych aktów terroru wobec ludności cywilnej (oczywiście żołnierze sowieccy kradli i rabowali, co się dało). Natomiast "czerwona milicja" dopuściła się w okresie przejściowym niezliczonych zbrodni, morderstw i grabieży wobec ludności polskiej. Zjawisko to miało charakter powszechny i wystąpiło we wszystkich powiatach województwa nowogródzkiego. Niewątpliwie była to operacja "oczyszczania" terenu z elementów uznanych za antysowieckie, przygotowana i kierowana przez rosyjskie służby specjalne (por. K. Krajewski Na ziemi nowogródzkiej. "Nów" - Nowogródzki Okręg Armii Krajowej, Warszawa 1997, s. 7).

Przytaczając w swej monografii przykłady zbrodni popełnionych na Polakach bezpośrednio po 17 września 1939 r., Krajewski pisał: Do zbrojnego incydentu doszło też w Berdówce, gdzie żydowsko-białoruska "czerwona milicja" wymordowała grupę oficerów i żołnierzy KOP przygotowujących się do stawienia oporu bolszewikom (por. K. Krajewski Na ziemi nowogródzkiej. "Nów" - Nowogródzki Okręg Armii Krajowej, Warszawa 1997, s. 6). Ten sam autor pisze, że bandyci białoruscy lub żydowscy z czerwonymi opaskami na rękawach byli sprawcami większości zabójstw w powiecie nowogródzkim po 17 września 1939 r. (por. tamże, s. 8). Ze wspomnień pułkownika broni pancernej Włodzimierza Samiry dowiadujemy się, że jego oddział na wysokości miasteczka Zborowa został zaatakowany przez grupę dywersantów złożoną z miejscowych Ukraińców oraz "czerwonej milicji". Jak pisał Samira: Od miejscowej polskiej ludności dowiedzieliśmy się, że ci dywersanci częściowo opanowali miasto i "rozprawili się" z miejscową państwową policją - niemiłosiernie ich mordując (por. W. Samira: Nie byłem tym... kim byłem, Londyn 1994, s. 5-6). Dziennikarz Krzysztof Czubara opisał w "Tygodniku Zamojskim" z 18 września 1996 r. bardzo brutalne zachowanie Żydów z "czerwonej milicji" na terenie Zamościa po opanowaniu go przez wojska sowieckie: Na rozkaz (sowieckiego - J.R.N.) komendanta wojennego milicjanci zatrzymali zakładników, m.in. prof. Stefana Millera i adwokata Wacława Bajkowskiego.

 Aresztowali oficerów i podoficerów WP, policjantów, pracowników przedwojennego starostwa, działaczy Stronnictwa Narodowego i duchownych (...). Setki aresztowanych osób przetrzymywano pod gołym niebem, w więzieniu przy ul. Okrzei. Naczelnikiem więzienia był kaflarz Józef Dziuba. Milicjanci, szczególnie Żydzi, nie mieli żadnych skrupułów. Rozbrajali żołnierzy polskich, a rannych rozbierali do bielizny, zabierali im buty, zegarki, rowery, furmanki i inne cenne przedmioty. Na Nowym Mieście żydowski wyrostek w czerwonym szaliku z pistoletem przy pasie z koalicyjką, formował z polskich żołnierzy kolumnę marszową. Sam jechał przodem na koniu i wprowadzał ich na Rynek, gdzie rozwrzeszczany tłum Żydów gwizdał i obrzucał żołnierzy obelgami.

Niektórych jeńców zabijano. Np. w pobliżu Rotundy rozstrzelano kilku policjantów (cyt. za przedrukiem artykułu K. Czubary w książce R. Szawłowskiego Wojna  polsko-sowiecka 1939, Warszawa 1997, t. 2, s. 434). W Łucku złożona głównie z Żydów "czerwona milicja" opanowała miasto 18 września 1939 r., zabijając polskiego policjanta (według tekstu M. Paula, op.cit., publikowanego w The Story of Two Shtetl, Brańsk and Ejszyszki, Toronto-Chicago 1998, t. 2, s. 194). Były więzień sowiecki Franciszek Goszczyński wspominał, iż w celi z nim siedział Żyd Abraham Starkman, pochodzący z Bruśna pod Rawą Ruską. Według Gonczyńskiego: Gdy bolszewicy zajęli wschodnią część Polski, młody Abraham wespół z bratem stanęli na cele Milicji Robotniczej. Starkman chełpił się, że rozbrajał oficerów polskich, twierdził, że kilku oficerów zastrzelono w jego wsi.

Po upojeniu się władzą, wystąpił z milicji i pojechał do Lwowa na zakupy (...). Starkman czuje głęboki żal do Sowietów, że za gorliwą służbę w milicji  siedzi w więzieniu i że potraktowano go na równi z Polakami (por. F. Gonczyński: Raj proletariacki, Londyn 1950, s. 43, 44). W Dubnie miejscowi Żydzi utworzyli milicję, która aresztowała 17 września 1939 r. głównego sędziego miejskiego Bartłomieja Poliszczuka. Milicjanci przekazali go w ręce sowieckie, odtąd nic więcej nie słyszano o jego losie. Niedawno dopiero jego nazwisko pojawiło się na liście straconych polskich urzędników (według M. Paul Jewish-Polish Relations in Soviet-Occupied Eastern Poland, 1939-1941; w The Story of Two Shtetls. Brańsk and Ejszyszki, Chicago 1998, cz. 2, s. 195. M. Paul podaje informacje o losie sędziego Bartłomieja Poliszczuka w oparciu o relację Wiktora Poliszczuka, która znajduje się w jego posiadaniu).

Za: Jerzy Robert Nowak, Przemilczane Zbrodnie

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz