(wrzesień-październik 1930 r.)
I
TRIUMF ŻYDOSTWA PO WOJNIE
ŚWIATOWEJ
Kwestia
żydowska, która w życiu Polski ma tak doniosłe znaczenie, jest zarazem wielką
kwestią całego świata naszej cywilizacji. Jej rozwój w Polsce ściśle się wiąże
z ogólną pozycją Żydów w Europie i Ameryce, a losy jej w świecie zależą w
większej, niż to się może wydawać, mierze od położenia żydostwa w Polsce. Stąd,
chcąc sobie zdać sprawę z jej stanu, nie można się zamykać w naszych
stosunkach wewnętrznych, ale trzeba ją rozważać w całości.
W dobie
głębokich i niesłychanie szybko postępujących przemian, które przeżywa dziś
świat naszej cywilizacji, kwestia żydowska nie uniknęła ogólnego losu
zagadnień jego życia. I ona weszła w okres głębokiego kryzysu, który musi
doprowadzić do wielkich zmian w położeniu Żydów i w roli, przez nich
odgrywanej.
Ten kryzys
zjawia się w chwili największej siły i największego znaczenia żydostwa.
Koniec wojny
1914-18 roku przyniósł Żydom najświetniejszy bodaj triumf, jaki odnieśli
kiedykolwiek w ciągu całych swoich dziejów. Lista ich zwycięstw jest bardzo
długa...
Jeżeli na
konferencji pokojowej, przygotowującej Traktat Wersalski, nie wszystko poszło
po ich myśli, to nie tylko dlatego, że interesy i dążenia narodów w żadnych
warunkach nie mogą być całkowicie od nich uzależnione, ale także i to w
znacznej mierze dlatego, że, zajęci sporami między sobą, byli z początku
nieobecni w Paryżu i przysłali swój komitet wtedy, kiedy pewnym sprawom, a
przede wszystkim sprawie polskiej, nadano już kierunek, w którym poszło ich
rozstrzygnięcie. Wpływ ich na ostateczne decyzje w tych sprawach był niemały,
ale nadanego kierunku już zmienić nie mogli. Musieli się pocieszać nadzieją, że
w okresie powojennym niejedno da się odrobić.
To trzeba
stwierdzić, że z chwilą, kiedy zaczęli działać na konferencji, wpływ ich był
ogromny, większy bodaj, niż któregokolwiek z przedstawianych tam narodów.
Mieli oni w
swych rękach głównych ludzi, decydujących o losach świata, a niektórych
używali wprost jako swych agentów.
Pozycja ich pod
koniec wojny i w latach powojennych w największych państwach, zwłaszcza w
Anglii i w Stanach Zjednoczonych, stała się tak silną, że do zajmowania w nich
pierwszorzędnych stanowisk nie mieli już potrzeby deklarować się jako Anglicy
czy Amerykanie. Najwyższe urzędy stały się tam dostępnymi dla ludzi jawnie
zaliczających siebie do narodowości żydowskiej, dla syjonistów, a w Anglii
rządzącym ministrem został nawet członek komitetu wykonawczego organizacji
syjonistycznej.
W Niemczech,
gdzie przed wojną już odgrywali pierwszorzędną rolę w finansach, handlu i
przemyśle, ale mieli bardzo ograniczony dostęp do udziału w machinie
państwowej, te ograniczenia zostały po wojnie usunięte, i od razu wzięli
niemały udział w rządzeniu nową republiką.
Rosja, jedyne
państwo, które się przeciw nim broniło systemem praw wyjątkowych, została
wywrócona przez rewolucję, której duszą i kierownikami byli przede wszystkim
Żydzi. Przedstawiciele systemu walki z Żydami za swoje względem nich przewinienia
drogo zapłacili.
Polska, która w
latach przedwojennych, przekonawszy się aż nadto dobitnie o wrogim stanowisku
Żydów względem jej dążeń narodowych i widząc całe niebezpieczeństwo, płynące z
zażydzenia swych miast, zaczęła energiczniej organizować swój handel i popierać
tę pracę bojkotem handlu żydowskiego — po odbudowaniu państwa zatarła swe
wrogie względem nich stanowisko, a w dalszym ciągu otrzymała rządy wyraźnie im
przyjazne, popierające ich w życiu gospodarczym oraz otwierające im szeroko dostęp
do armii i wszelkiej służby państwowej.
Z ich właściwie
inicjatywy ustanowiona została Liga Narodów, w której to organizacji zajęli
wiele miejsca, a jednocześnie z Traktatem Wersalskim została podpisana
konwencja o mniejszościach, przeznaczona do tego, żeby Żydom w państwach
środkowej Europy zapewnić opiekę z zewnątrz.
Głośny ruch
antysemicki, istniejący do niedawna w różnych krajach, umilkł, jego organizacje
się porozwiązywały lub pędzą żywot suchotniczy, organy prasowe pozamykały się
lub utraciły czytelników. Z wyjątkiem autorów kilku książek, które się po
wojnie ukazały, dziś prawie nikt na Żydów nie napada, nikt ich nie krytykuje;
natomiast ukazuje się niemało publikacji, które ich gloryfikują.
Wreszcie —
najbardziej widoczne zwycięstwo — przyznano im Palestynę jako ognisko czy
siedzibę narodową żydowską (Jewish
national home), pod opieką Wielkiej Brytanii sprawowaną na mocy mandatu
Ligi Narodów. Jak wynika z ducha mandatów, ta opieka ma istnieć dopóty, dopóki
Palestyna żydowska nie dojrzeje do całkowitej niepodległości.
Można by
powiedzieć, że to zwycięstwo niepełne, ponieważ nie ustanowiono od razu państwa
żydowskiego. Tak wszakże nie jest. Żydzi sami tego państwa obecnie nie chcieli.
Palestyna, jako niepodległe państwo żydowskie, musiałaby własnymi siłami
żydowskimi stworzyć obronę przeciw otaczającemu ją, a wrogiemu Żydom światowi
arabskiemu i na własną rękę radzić sobie z przytłaczającą większością arabską
na wewnątrz. Takie państwo zniknęło by nazajutrz po jego ustanowieniu. Trzeba
było mieć czas na umocnienie żywiołu żydowskiego w kraju, a zrobić to można
było tylko pod opieką potęgi, dla której świat arabski ma respekt. Przez pewien
czas Żydzi spierali się między sobą, czy tą potęgą ma być Anglia, czy Stany
Zjednoczone; zwyciężyło wszakże na realniejszych podstawach oparte dążenie
Żydów angielskich. Stany Zjednoczone są za daleko, nie mają w tej części świata
żadnego punktu oparcia i choćby chciały najgorliwiej sprawować swą opiekę, nie
posiadają do tego warunków. Anglia natomiast, ze swą pozycją w
północno-wschodniej Afryce, panująca w Indiach i biorąca mandaty w części
krajów arabskich, w sąsiedztwie Palestyny, była stworzona na protektorkę
fundamentów żydowskiej państwowości. Silna zaś pozycja Żydów w samej Anglii
dawała gwarancję, że ochoty do tej opieki jej nie zabraknie.
Usadowienie się
w Palestynie, jako w kraju mandatowym angielskim, było z punktu widzenia Żydów
najświetniejszym rozwiązaniem i dawało podstawę do najśmielszych nadziei.
Trudno przeczuć, jak daleko szły te nadzieje: wyparcie z kraju ludności
arabskiej, skolonizowanie go przez Żydów, później zapewne posunięcie dalej
kolonizacji, rozszerzenie granic Palestyny, stworzenie państwa z wielką pozycją
w świecie i udział w sprawach międzynarodowych już jawny, firmowy, w imieniu
państwa żydowskiego, nie zaś, jak dziś, gdy chodzi o udział oficjalny, w
charakterze przedstawicieli innych narodów.
Zrozumiałą jest
rzeczą, że po tak długim szeregu świetnych zwycięstw ogromnie wzrosło w Żydach
poczucie własnej siły i wyższości nad innymi narodami. Wstąpili w nowy okres
dziejów z niezachwianą wiarą w swą wielką przyszłość. Na rozpoczęcie tego
okresu, prócz wszystkich innych, mieli jeszcze jeden, niemały atut w ręku. Gdy
wszystkie narody, wojujące w wojnie światowej, okrutnie się skrwawiły,
potraciły miliony ludzi w kwiecie wieku, Żydzi, których udział w armiach był
bardzo duży, strat mieli niewiele. Na ogół bowiem służyli nie na froncie, ale w
kancelariach.
II
PIERWSZA KLĘSKA
Zaledwie parę
lat upłynęło od zakończenia wojny, gdy się odezwały wśród Żydów pierwsze głosy
pesymizmu, skargi na los, które szybko przeszły w rozpaczliwe zawodzenie. Nie
odezwały się one na szerokim świecie, na terenie działania wielkich Żydów, jeno
w Polsce, w jej prasie żydowskiej.
Przedmiotem
skargi był los masy żydowskiej w naszym odbudowanym państwie. Ta skarga nie
ustała po dziś dzień, przeciwnie, jest coraz głośniejsza, coraz rozpaczliwsza.
Małomiasteczkowy Żyd w Polsce popada w coraz większą nędzę...
Na to biadanie
nie zwracano u nas uwagi. Mało kto prasę żydowską czyta, a jeżeli dochodziło
ono czasami do uszu polskich, nie robiono sobie z niego wiele, uszy te bowiem
nawykły do skarg żydowskich, przeważnie niesłusznych.
Tym razem
wszakże skargi te mają aż nadto poważną podstawę. Szybkie ubożenie zawsze
zresztą ubogiego małomiasteczkowego Żyda w Polsce jest niezbitym faktem.
Nie znaczy to,
żeby Żydom w Polsce na ogół się nie powodziło. Zamożniejszy czy bogaty Żyd,
zajmujący tyle miejsca w naszym handlu i przemyśle, po odbudowaniu zaś
państwa, zwłaszcza po przewrocie majowym 1926 r., i w naszej machinie
państwowej — staje się w stosunku do Polaków coraz zamożniejszym. W ostatnich
latach wiele majątku polskiego przeszło w ręce żydowskie. Mały wszakże Żyd,
biedny staje się coraz biedniejszym, popada w coraz straszniejszą nędzę.
Skargi więc
żydostwa mają podstawę faktyczną; są zaś niesłuszne tylko wtedy, gdy się
zwracają przeciw społeczeństwu i rządowi polskiemu, czyniąc je winowajcą
klęski lub przeciw kierownikom polityki żydowskiej, winnym jakoby nieumiejętnej
czy niedbałej obrony interesów swych współwyznawców.
Postępująca
szybko nędza masy żydowskiej w Polsce ma swoje źródła w procesach
gospodarczych, niezależnych od takiej czy innej polityki Polaków względem
Żydów, czy też Żydów względem Polaków.
Ta liczna masa
żydowska, zalewająca miasta i miasteczka w Polsce, wytworzyła się w ostatnich
stuleciach na gruncie cofnięcia się Polski w rozwoju gospodarczym, upadku
handlu polskiego i siły polskiego mieszczaństwa, wreszcie barbarzyńskiego
stosunku do handlu rządzącego w Rzeczypospolitej stanu szlacheckiego. W
wytworzonych stosunkach rozrosła się niesłychanie warstwa drobnych
pośredników, faktorów, jak ich nazywano, ludzi, nie mających żadnego zawodu,
nic nie wytwarzających, nie znających się też na właściwym handlu, nic nie umiejących.
Warstwę tę dali Polsce Żydzi.
Po rozbiorach
przecięcie Polski granicami, które były skrajnym zaprzeczeniem granic
naturalnych, było wielkim hamulcem dla jej gospodarczego rozwoju. Najgorzej na
nim wyszła Galicja, odgrodzona naturalną granicą karpacką od państwa, do
którego ją przyłączono, a odcięta granicą polityczną od kraju, z którym stanowiła
naturalną całość, i skutkiem tego skazana na gospodarczą wegetację, sprzyjającą
trwaniu dawnych, zacofanych stosunków. W przeciwieństwie do niej Poznańskie,
położone na równinie, pozbawionej naturalnych granic, szybko zostało wciągnięte
w organizm gospodarczy niemiecki. W ostatniej ćwierci zeszłego stulecia było
ono prowincją rolniczą wielkiego państwa przemysłowego: miało handel niewielki,
ale zorganizowany na sposób nowoczesny. To też drobny pośrednik znikł tu z
życia i znikła w kraju masa żydowska. Żyd zamienił się w kupca, a w tej roli
nie miał dla siebie zbyt wiele miejsca w kraju rolniczym, w którym nadto wieś
wydawała do miast nadmiar swej ludności, szukającej w handlu i rzemiosłach
zarobku, nie mogąc go znaleźć w dostatecznej ilości na roli. Kupiec żydowski
emigrował do tych części Niemiec, gdzie puls handlowy bił żywiej.
Główna część
Polski, włączona do państwa z niższą cywilizacją i z niższym ustrojem
gospodarczym, które dopiero w drugiej połowie zeszłego stulecia, po przeprowadzeniu
reformy włościańskiej, u siebie i w Polsce, zaczęło się w swym rozwoju
gospodarczym zbliżać do Europy — zapóźniła się w swym życiu gospodarczym, za
długo przechowała dawny typ stosunków. Z chwilą wszakże, gdy w drugiej połowie
stulecia rozpoczął się w niej postęp gospodarczy, drobny pośrednik, faktor,
zaczął tracić pole zarobków i małomiasteczkowy Żyd zaczął emigrować bądź do
wielkich ognisk przemysłowych i handlowych w Polsce i w Rosji, bądź do Ameryki.
Gdy zaś z Rosji zaczęto Żydów wypędzać przez ustanowienie "strefy
osiadłości", przenosili się stamtąd przeważnie do Warszawy i Łodzi.
Zjednoczenie
ziem polskich i odbudowanie państwa polskiego dało Żydom w Polsce
równouprawnienie, które było zdobyczą nie tylko polityczną. Ci z nich, którzy
zajęli miejsce w handlu i przemyśle polskim, to miejsce sobie znacznie
rozszerzyli. Atoli dla drobnego pośrednika odbudowanie Polski było momentem fatalnym.
Bez względu na
to, czy Polska ma rządy dobre czy złe, czy polityka gospodarcza tych rządów
jest mądra czy niemądra, sam fakt zjednoczenia ziem polskich, zniesienia
przeciwnych naturze granic, krających na części geograficzną i narodową całość,
wyzwolenie z pod rządów, wrogich interesom gospodarczym Polski i usiłujących dzielnice polskie wbrew ich
naturalnemu ciążeniu ku sobie związać ściśle z obcymi im organizmami [d1]— sam ten fakt musiał
pociągnąć za sobą postęp w organizacji stosunków gospodarczych Polski. Polska
dziś w ustroju swego handlu szybko zbliża się do zachodniej Europy. Coraz mniej
jest u nas ludzi, nie wiedzących, dokąd się zwrócić, gdy mają coś do kupienia,
czy do sprzedania, coraz mniej potrzebujących drobnego pośrednika, faktora.
Dlatego to dziś
wśród ludności żydowskiej naszych miasteczek szybko zapanowuje coraz większa
nędza.
Tą nędzą
zainteresowano się nawet na drugiej półkuli. Zjawiły się w Polsce dolary Żydów
amerykańskich, za które w naszych miasteczkach zaczęto zakładać dla Żydów
bezprocentowe(l) kasy pożyczkowe. Chcąc wszakże podobnym środkiem zaradzić
postępującej nędzy naszego małomiasteczkowego Żyda, trzeba by wydać więcej
dolarów, niż ich chcą i mogą dostarczyć nawet amerykańscy Żydzi, zwłaszcza w
czasach, kiedy i w Ameryce interesy psuć się zaczynają.
Postęp życia
bezapelacyjnie skazał na zagładę drobnego pośrednika, a więc małomiasteczkowego
Żyda w ogromnej liczbie. Nic go od tej zagłady nie uchroni.
III
ZNACZENIE CHAŁACIARZA
Dola małomiasteczkowego Żyda w Polsce nie jest
jedynie tragedią miejscową. Jeżeli nią się interesują Żydzi zagraniczni,
jeżeli na pomoc biedakowi śpieszą dolary amerykańskie, to nie tylko działa
współczucie dla cierpiących współwyznawców. Ten Żyd biedny i ciemny, ten tak
zwany chałaciarz ma ogromne znaczenie dla żydostwa jako całości.
Podstawą
przyszłości narodów są masy ludowe. Gdy warstwy wyższe żyją więcej mózgiem,
oraz popełniają więcej nadużyć, niszczących organizm fizycznie, i skutkiem
tego z pokolenia na pokolenie wyrodnieją — żywotność narodu utrzymuje się przez
czerpanie ciągle nowych sił z dołu.
Ta potrzeba
odnawiania sił elity istnieje wśród żydostwa w o wiele większej mierze, niż
wśród narodów europejskich. Gdy te narody posiadają wiele rodzin, mających za
sobą długi szereg pokoleń, które żyły na wyższym poziomie cywilizacyjnym,
rodziny żydowskie, które przyjęły kulturę europejską i żyją na sposób europejski,
wyrodnieją bardzo szybko i kończą się w ciągu paru pokoleń. Ten proces rzuca
się w oczy we wszystkich krajach; na widowni zjawiają się ciągle nowe rodziny
żydowskie, robią karierę w ciągu jednego, dwóch pokoleń, a w trzecim, czwartym
już znikają.
Po rewolucji
francuskiej, od której zaczyna się szybkie europeizowanie Żydów, wielcy Żydzi
na świecie byli prawie wyłącznie Żydami krajów zachodnich. Ich rodziny wszakże
szybko znikają i w połowie XIX stulecia na szerokiej widowni europejskiej
panują prawie wyłącznie Żydzi, pochodzący z Niemiec. W początkach naszego
stulecia ci jeszcze panują, ale już zjawiają się w coraz większej liczbie
rodziny, pochodzące z Poznańskiego, potem z naszych ziem wschodnich (tzw.
"litwacy"), nieliczni z byłej Galicji, gdy dawne Królestwo Kongresowe
jeszcze czeka na swoją kolej.
Przy tak
szybkim wymieraniu elity żydowskiej i potrzebie ciągłego jej odnawiania,
ciemne, odcięte od wpływów europejskich masy żydowskie, istniejące w Polsce i
w ogóle na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, są niesłychanie cennym zapasem
sił, jedyną gwarancją, że żydostwo na świecie nie wyginie.
Ten Żyd biedny,
nędznie odżywiający się, żyjący w warunkach, zdawałoby się, najmniej
higienicznych, wykazuje jednak ogromną żywotność, mnoży się znacznie lepiej od
swoich cywilizowanych współwyznawców. Żyje on zgodnie z przepisami Talmudu,
które przede wszystkim czuwają nad tym, żeby się mnożył, z drugiej strony te
przepisy nakazują mu życie wstrzemięźliwe, powstrzymując go od rozmaitych
nadużyć, od których również chroni go bieda materialna. Oparty na tych
przepisach typ jego życia, pomimo swoich stron ujemnych, jest typem, do którego
żydostwo od wielu pokoleń jest przystosowane i w którym żyć jest zdolne. Gdy
się ten typ życia zmienia, następuje degeneracja.
Małomiasteczkowe
żydostwo ziem polskich jest rezerwuarem sił żydowskich dla całego świata, jest
kopalnią surowca żydowskiego, którego nie może zabraknąć, jeżeli żydzi na
świecie mają istnieć.
Dlatego to los
tego żydostwa tak żywo zawsze obchodził kierowników sprawy żydowskiej na
szerokim terenie światowym, dlatego żadnym krajem nie zajmowali się oni tyle,
co Polską, opiekując się jej losami politycznymi, starając się o takie jej
urządzenie, ażeby nadal pozostała bogatą kopalnią żydowskiego surowca.
Dlatego
przybierająca dziś tak wielkie rozmiary klęska małomiasteczkowego żyda w
Polsce, jest rozumiana, jako klęska całego żydostwa i całe żydostwo w swych
żywiołach kierowniczych wysila się, szukając na nią środków, zaradczych.
Ponieważ
nowoczesny ustrój życia gospodarczego uderza przede wszystkim w drobnego
pośrednika, przeto usiłuje się on przekształcić na kupca, lub rzemieślnika. To
mu się w ostatnich czasach w dużej mierze udaje. W zakresie rzemiosł Żydzi w
naszych miasteczkach porobili spore zdobycze, w niemałej mierze dzięki naszemu
systemowi podatkowemu. Podatek obrotowy poważnie podciął rzemieślnika wyższego
typu, w danym wypadku rzemieślnika polskiego.
Przyszłość
wszakże w tym względzie nie przedstawia się najlepiej. Przeludniona wieś
polska musi wysłać do miast synów swoich w coraz większej liczbie. Niechęć do
dzielenia ziemi pomiędzy wszystkie dzieci i rozdrabiania jej do nieskończoności
występuje u naszego ludu wiejskiego coraz silniej, co pociąga za sobą emigrację
do miast i szukanie chleba w handlu i rzemiosłach. Stąd kupiec i rzemieślnik
żydowski wystawiony jest na coraz silniejsze współzawodnictwo kupca i rzemieślnika
polskiego, który ma w tym współzawodnictwie niejedną słabą stronę, ale któremu
sprzyja postępująca w społeczeństwie świadomość potrzeby popierania swoich
przeciw żywiołowi obcemu. Zresztą postęp w ustroju życia gospodarczego
pociąga za sobą pochłanianie najdrobniejszego kupca, Żyda sklepikarza, przez
większe handle, a tym samym zmniejsza ilość rodzin, żyjących z handlu.
Z drugiej
strony, Żyd, który wyrasta ponad poziom drobnego pośrednika lub drobnego
sklepikarza, ulega coraz więcej kulturalnemu wpływowi środowiska, wpływowi
europejskiemu. Staje się on w świadomości swojej często mocniejszym Żydem, niż
był, utwierdza się w swym żydostwie przy pomocy żargonowej prasy i przez udział
w organizacjach żydowskich, zostaje przeważnie syjonistą. Ale ta jego świadomość
żydowska opiera się już w znacznej mierze na podstawach nowych, na
zapożyczonej od Europy idei narodowej, gdy jednocześnie słabnie jego
talmudyczna ortodoksja. Wyłamuje się on z niej pod niejednym względem, a skutek
tego jest przede wszystkim ten, że się gorzej mnoży.
Jedyny w naszej
nauce gruntowny znawca statystyki Żydów w Polsce, posiadający nie tylko
znajomość cyfr, ale znający ich wartość i głęboko rozumiejący ich znaczenie,
prof. Wasiutyński, w swej świeżo ogłoszonej, znakomitej pracy(1), przy
całej ostrożności, z jaką traktuje dane urzędowe, dochodzi jednak do wniosku,
że przyrost naturalny ludności żydowskiej w Polsce, który do niedawna znacznie
przewyższał przyrost ludności chrześcijańskiej, po wojnie światowej zaczął
spadać, i dziś jest mniejszy od przyrostu ludności chrześcijańskiej.
Jego analiza
cyfr wykazuje, że głównej przyczyny tej zmiany szukać należy w szybkim
zmniejszaniu się liczby Żydów ortodoksyjnych, żyjących w ścisłej zgodzie z
przepisami Talmudu.
Ponieważ
niezależnie od innych czynników, jak to wyżej już powiedzieliśmy, sam postęp
życia gospodarczego sprawia, że typ Żyda talmudycznego szybko zanika, nie
należy się spodziewać, ażeby nastąpiła zmiana w kierunku przeciwnym. Raczej
należy oczekiwać, że liczba ludności żydowskiej w stosunku do chrześcijańskiej
coraz bardziej będzie się zmniejszała.
--------------------------------
(1) Bohdan Wasiutyński. Ludność
żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX. Wydawnictwo Kasy im.
Mianowskiego, Warszawa 1930. Str. 224.
IV
KOLONIZACJA ROLNICZA
Dla każdego narodu lud
wiejski, rolniczy jest głównym zapasem jego siły fizycznej. Żyje on najbliżej
przyrody, w o wiele większej, niż inne warstwy, zgodzie z tradycyjnym typem
życia, do którego się przez długi szereg pokoleń przystosował, najmniej ulega
niszczącym żywotność rasy wpływom. Z niego też nieustannie odnawiają swą
ludność miasta i z niego ciągle czerpią nowe siły wyższe warstwy narodu.
Żydzi nigdy właściwie, nawet
w czasach biblijnych, tego ludu rolniczego nie mieli. Jest to jedna z głównych
przyczyn, dla których dana im przez Jehowę obietnica, że rozmnoży ich, jak
piasek na brzegu morskim, nie została spełniona. Żydzi są narodem prawie
równie starym, jak Chińczycy, i od równie dawna usiłują się mnożyć: jakżeż
nikłą jest cyfra tych kilkunastu milionów Żydów, których liczy się dziś na
całym świecie, w porównaniu z czterystu pięćdziesięciu milionami Chińczyków! I
niema już widoków, żeby ta obietnica kiedykolwiek była spełniona.
Tę swoją słabość, tkwiącą w
braku ludu rolniczego, Żydzi ostatnich czasów widocznie rozumieli i rozumieją
dobrze. Widać to z ich powtarzających się ciągle usiłowań zorganizowania
kolonizacji rolniczej w tym lub innym kraju.
Pierwszym krajem w Europie,
który zaprodukował Żyda na roli, była Polska pod panowaniem austriackim,
Galicja, w szczególności wschodnia. Sprzyjało temu zjawisku większe, niż gdzie
indziej przeludnienie zażydzonych miast, brak średniej klasy rolniczej,
wreszcie bierność gospodarcza ludu ruskiego, zwłaszcza w górach. Zachęceni
tymi początkami Żydzi zaczęli kreślić plany szerszej kolonizacji rolniczej
Galicji, przyszła pomoc pieniężna z zagranicy w postaci sum, ofiarowanych na
ten cel przez Hirscha; jednakże nie mogło to dać poważniejszego wyniku ze
względu na niezwykłą gęstość ludności rolniczej w Galicji i na postęp energii
kolonizacyjnej wśród niej samej.
Zakrojona na szeroką skalę i
dużym nakładem pieniędzy poprowadzona w końcu ubiegłego stulecia organizacja
osadnictwa rolniczego w Argentynie nie tylko się nie powiodła, ale wprost
skompromitowała. Żydzi tam nie chcieli być rolnikami, jeno przedsiębiorcami
rolniczymi, lub też uciekali z ziemi do miast. To też całe to przedsięwzięcie
zostało wkrótce zapomniane.
Plany syjonistów
poprowadzenia kolonizacji Ugandy nie doszły do urzeczywistnienia.
Natomiast powiodło im się
zrobić pierwsze kroki w zakresie kolonizacji Palestyny, która już przed wojną
światową miała pewną ilość Żydów, uprawiających ziemię. Już podczas wojny, z
chwilą kiedy wojska angielskie zajęły Palestynę, organizacja rolnictwa
żydowskiego w kraju poprowadzona została planowo, przy niemałym nakładzie
energii i środków.
Tym raźniej poszło naprzód
dzieło kolonizacji z chwilą, kiedy Palestyna stała się krajem mandatowym
angielskim jako "ognisko narodowe żydowskie".
Jednakże tu się nie zanosi
na wytworzenie tego, co by można było nazwać ludem rolniczym żydowskim.
Powstają piękne fermy, ze wspaniałymi instalacjami technicznymi, świadczącymi o
wielkim nakładzie środków, a inteligentni ich posiadacze, bądź objawiający
pociąg do gospodarstwa na ziemi, bądź traktujący je jako posłannictwo ideowe
lub jako nowy sposób dorobienia się pieniędzy, są zeuropeizowanymi typami
Żydów, od których można oczekiwać wszystkiego, tylko nie tego, żeby byli
fizyczną rezerwą rasy. Dla niższego typu Żydów, którzy próbowali po wojnie w
większej liczbie tam pociągnąć, nie znaleziono dość miejsca i wielu odesłano z
powrotem.
Wreszcie w sowieckiej Rosji
na południu zaczęto zakładać we wcale znacznej liczbie osady rolnicze żydowskie.
Dziś jeszcze nie można powiedzieć nic ostatecznego o ich widokach; z tego
wszakże, co dotychczas o nich do nas dochodzi, należałoby wnosić, że sprawa
stoi raczej źle: z jednej strony, osadnikowi trudno się przystosować do nowych
warunków życia, z drugiej — nieżyczliwość okolicznej ludności utrudnia mu
istnienie.
Tym sposobem wszystkie
dotychczasowe zamierzenia w kierunku wytworzenia na tym czy innym obszarze
żydowskiego ludu rolniczego, a tym samem zbudowania trwałej podstawy narodowej,
zapewniającej przyszłość rasy, bądź zbankrutowały, bądź w dalszych wynikach
przedstawiają się bardzo wątpliwie.
Jednakże na tych próbach
Żydzi poprzestać nie mogą. Wobec losu, który w dzisiejszych stosunkach gospodarczych
spotyka Żyda małomiasteczkowego na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, i wobec
tego, że Żydzi, skupiający się dziś coraz bardziej w wielkich ogniskach
handlowych i przemysłowych, emancypują się szybko z pod panowania Talmudu,
skutkiem czego coraz słabiej się mnożą — wytworzenie konserwatywnego ludu rolniczego
z pośród Żydów staje się koniecznością. Inaczej rasie żydowskiej grozi
stopniowa zagłada.
To też mózgi żydowskie
pracują dalej energicznie nad planami kolonizacji rolniczej.
Najnowszy plan, który bodaj
od dwóch z górą lat został uznany za najrealniejszy w kołach żydowskich na
Zachodzie, jest w porównaniu ze wszystkimi dotychczasowymi wprost gigantyczny.
Obejmuje on stworzenie szerokiego pasa od Bałtyku do morza Czarnego po obu
stronach Dniepru, z ludnością rolniczą żydowską, stanowiącą na początek 25%
ogółu. Ziemie, wchodzące w skład tego pasa, należą dziś do Polski, Litwy Kowieńskiej,
do Rosji, Ukrainy i Białorusi sowieckiej.
Temu, zdaje się, zawdzięcza
nasze Polesie, że w ostatnich czasach tak wiele interesowano się ze strony
żydowskiej jego osuszeniem(1).
Urzeczywistnienie tego planu
dałoby nareszcie Żydom mocną podstawę narodową, nadto niebyłe jak ulokowaną
geograficznie.
Ma się rozumieć, ażeby taki
plan urzeczywistnić, trzeba by jego wykonanie poprzedzić dużymi zmianami
politycznymi na objętym przezeń terenie.
Gdyby dziś rząd polski
zechciał patronować kolonizacji żydowskiej na kresach wschodnich, spotkałby
się z ogromnymi przeszkodami w społeczeństwie. Ale gdyby się dało przesunąć
państwo polskie na wschód przez oddanie Niemcom ziem byłego zaboru pruskiego, a
natomiast przyłączenie znacznych obszarów na wschodzie, to znaczy, przez
pozbycie się odżydzonych ziem czysto polskich, a pozyskanie mocno zażydzonych
ziem biało- i małoruskich, państwo to stałoby się rodzajem dawnej Austrii, z tą
różnicą, że liczba i rola Żydów byłaby w nim bez porównania większa, niż w
dawnym państwie Habsburgów. Takie państwo mogłoby nawet mieć rząd, który sam,
na koszt skarbu poprowadziłby na jego obszarze kolonizację żydowską.
Z drugiej strony, życie
gospodarcze takiego państwa byłoby mniej europejskie, niż dzisiejszej Polski,
i Żyd małomiasteczkowy lepiej by w nim prosperował.
Również, w zbudowanej pod
protektoratem niemieckim, a przez Żydów prowadzonej, niepodległej Ukrainie,
kolonizacja rolnicza żydowska miałaby o wiele lepsze widoki, niż w dzisiejszym
państwie sowieckim.
Podobne zmiany łatwiej
kreślić na mapie, niż przeprowadzać w życiu, niemniej przeto mówiono o nich
sporo na przedwiośniu roku 1930-go, kiedy w opinii publicznej Europy i Ameryki
przygotowywano krucjatę przeciw Rosji sowieckiej.
--------------------------
(1) W ostatnich miesiącach
trzeba zanotować parokrotną już wymianę zdań w sprawie kolonizacji Polesia
przez Żydów między Żydami a przedstawicielami władz polskich. Ostatni,
zaczynając od posła polskiego w Waszyngtonie, wszyscy dali Żydom zapewnienia,
iż rząd polski patrzy na tę sprawę bardzo przychylnie. Wynikałoby, stąd, iż
obecny rząd naszego państwa uważa granicę sowiecką za najbezpieczniejszą, skoro
pragnie osadzać na niej ludność obcą, nie odznaczającą się zbytnią przyjaźnią
dla Polski, i że z drugiej strony, nie musi uważać przeludnienia naszej wsi
oraz wielkiego nadmiaru chłopów bezrolnych i małorolnych za kwestię poważną,
skoro wolne obszary decyduje się oddać Żydom z chwilą, kiedy można je będzie
przygotować do kolonizacji.
V
PALESTYNA
Jeżeli Żydom trzeba jednego
więcej dowodu na to, że są narodem nieszczęśliwym, to takim dowodem jest
Palestyna.
Ten największy widomy ich
triumf w chwili katastrofy europejskiej po kilku zaledwie latach okazał się
triumfem bardzo wątpliwym, a dziś ta zdobycz żydowska zaczyna wyrastać na
kwestię, kryjącą w sobie olbrzymie niebezpieczeństwa zarówno dla piastunki mandatu,
Anglii, jak dla samych Żydów.
Palestyna nie tylko zawiodła
jako teren do szerszej kolonizacji żydowskiej, jako przyszła siedziba żyjącego
zwartą masą na roli żydowskiego ludu. Przyniosła ona boleśniejszy o wiele zawód
polityczny. Gdyby przed dziesięciu z górą laty politycy żydowscy zdolni byli
przewidzieć następstwa przyznania im tego "ogniska narodowego", może
nie dobijaliby się o nie tak energicznie.
Powierzchownie na rzecz
patrząc, można by się dziwić, że Anglia poszła tak chętnie na sposób rozwiązania
kwestii palestyńskiej, który dziś już postawił ją w bardzo kłopotliwe
położenie. Jednakże przyglądając się sprawie bliżej, łatwo dojść do
przekonania, że nie miała ona innego wyjścia.
Z chwilą, kiedy Żydzi
wykazali dość wpływu i znaczenia, ażeby wymusić na mocarstwach przyznanie im
Palestyny, Anglia musiała wziąć na siebie rolę inicjatorki w tej sprawie. Nie
mogła ona dopuścić do tego, ażeby w kraiku, leżącym tak blisko Kanału
Sueskiego, usadowiło się w roli opiekuna Żydów jakiekolwiek inne mocarstwo.
Politycy angielscy, choćby byli przewidywali wszystkie trudności, jakie im
gotowało przyjęcie mandatu palestyńskiego z obowiązkiem protegowania Żydów,
woleliby z góry się na nie zdecydować, niż narazić na niebezpieczeństwo Kanał
Sueski, którego posiadanie jest jednym z głównych warunków istnienia Imperium
Brytyjskiego.
Układy w tej sprawie
odbywały się za kulisami i nie wiemy, w jakiej mierze polityka angielska na tym
punkcie uległa szantażowi.
Ze wszystkich narodów
Anglicy najlepiej znają świat arabski i niezawodnie nie łudzili się, że
przerabianie Palestyny na żydowską pójdzie gładko. Przewidywać musieli opór
miejscowej ludności i poparcie tego oporu przez wszystkich Arabów.
Sam już fakt, że Arabowie,
twórcy Islamu i najżarliwsi jego wyznawcy, mają najsilniejsze poczucie muzułmańskiej
solidarności, wystarczyłby do obudzenia poważnych obaw. Nikt zaś lepiej od
Anglików nie wiedział, jak silnie w ostatnich dziesięcioleciach rozwinęło się
wśród Arabów poczucie narodowe, arabski nacjonalizm: oni sami go budzili i
podsycali w celu osłabienia Turcji, a potem w celu zużytkowania Arabów w
wojnie z Turcją.
Niemała trudność z
gwałtownym judaizowaniem Palestyny wynikła stąd, że właśnie w chwili, kiedy się
do niej zabrano, Anglia zamanifestowała się silnie jako protektorka uciśnionych
narodowości, a jej premier i pierwszy delegat na konferencji pokojowej w Paryżu
zajął w tym względzie najskrajniejsze stanowisko i był głównym sprawcą
narzucenia państwom środkowo-europejskim konwencji o mniejszościach narodowych.
Arabowie bacznie śledzili to, co się w Paryżu dzieje, i wygłaszane przez Lloyda
George'a zasady obiecywali sobie zużytkować w swojej polityce. Jak pogodzić
opiekę nad mniejszościami w części Europy z popieraniem gwałtów nad Arabami w
Palestynie? Chyba tym, że Arabowie w Palestynie nie są mniejszością, ale
ogromną większością... Bo nie wypada przecież przyznać, iż różnica pochodzi
stąd, że tam w Europie idzie o popieranie Żydów przeciw innym narodom, a tutaj
chodzi o obronę innego narodu przeciw Żydom.
W chwili, kiedy Anglia brała
mandat na Palestynę, nikt nie przewidywał, że wkrótce po wojnie światowej
ujawnią się początki jej upadku przemysłowego i handlowego, które
zakwestionują jej dotychczasową potęgę; tak silnie dającą się odczuć w chwili
zakończenia wojny. Nikomu pewnie nie przychodziło do głowy, że potęga ta zrobi
pierwsze kroki wstecz właśnie w tej części świata, do której należy Palestyna.
Zrzeczenie się protektoratu nad Afganistanem, uznanie formalne niezawisłości
Egiptu, wreszcie stan rzeczy, który ostatnimi czasy wytworzył się w Indiach,
nie podniosły w przedniej Azji uroku potęgi angielskiej i nie zwiększyły
względem niej pokory Arabów.
Sprawę skomplikowało
położenie Anglii w Indiach. Mając do czynienia z buntem Hindusów, Braminów, którzy
stanowią większość ludności kraju, musi ona szukać oparcia w tych żywiołach,
które Braminom nie ufają i obawiają się ich rządów. Te żywioły są dwa: jeden
mniejszego znaczenia, jakkolwiek liczący sześćdziesiąt milionów — to
upośledzeni Pariowie; drugi, mocno zorganizowany przez swą religię i
energiczny — to dochodzący liczbą do stu milionów Muzułmanie. Na tych przede
wszystkim Anglia liczy. Warunkiem wszakże możności liczenia na nich są dobre
stosunki z przewodzącymi w Islamie Arabami. Ci zaś są nieprzejednani, gdy chodzi
o ich prawa w Palestynie.
Anglia tedy coraz wyraźniej
staje w sytuacji, w której, chcąc ratować się w Indiach, będzie musiała poświęcić
sprawę żydowską w Palestynie. Jeżeli zaś do tego dojdzie, to los Żydów tam może
być smutny. Arabowie niedawno pokazali w dobitny sposób, jaki jest ich sentyment
względem uprzywilejowanych przybyszów.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę,
iż przy okazji tego niedawnego pogromu, wśród Żydów wszystkich krajów odezwał
się chór oburzenia na Anglię za to, że ich niedostatecznie broni, gdy
jednocześnie w Anglii, zwłaszcza wśród rządzącego obozu robotniczego,
wypowiedziały się głosy, że naród angielski nie może poświęcać swej krwi i
swych pieniędzy na przeprowadzanie planów żydowskich — nie dodawano: przeciw
Arabom, z którymi dobre stosunki są cenne — to spostrzeżemy, że kwestia
palestyńska w swym dalszym rozwoju kryje w sobie jeszcze jedno
niebezpieczeństwo, mianowicie popsucia dobrych stosunków między Anglią a
Żydami. To zaś jest niebezpieczeństwem nie lada, bo konsekwencją konfliktu
Żydów z Anglią byłoby niezawodnie otwarcie na nowo kwestii żydowskiej w całym
świecie naszej cywilizacji. Tego zaś Żydzi najmniej pożądają.
Gdyby nie położenie
geograficzne Palestyny, Anglia prawdopodobnie dziś zrzekłaby się swego mandatu,
ofiarowując go, jak dar Danajów, komu innemu. Niestety, ze względu na interesy
Imperium tego zrobić nie może.
Sytuacja tedy i dla Żydów i
dla Anglii jest ciężka.
Prawdopodobnie dla
rozweselenia się w smutnej chwili odezwały się głosy, żeby mandatem
palestyńskim obdarzyć... Polskę!
Dziś już jest rzeczą
widoczną, że zdobycie przez. Żydów "ogniska narodowego" w Palestynie
okaże się dla nich wielkim nieszczęściem.
Jak wszystkie nieszczęścia
Żydów w historii — a było ich wiele — będzie ono wynikiem tego, że Żydzi, przy
swoich pierwszorzędnych zdolnościach kombinacyjnych, przy całej umiejętności
połapania się w koniunkturze i wyzyskania na swą korzyść warunków chwili, nie
mają daru przewidywania nawet względnie bliskiej przyszłości. Z drugiej
strony, zbyt ich ponosi temperament, zbyt lubią pokazywać swą siłę, akcentować
swe znaczenie, zbyt są łapczywi na triumfy. Skutkiem tego byli zawsze i są
mocnymi współzawodnikami w interesach, ale bardzo słabymi politykami.
W tym wypadku zaślepiła ich
łatwość zdobycia Palestyny przy wpływie, jaki wywierali na polityków
angielskich i amerykańskich, i nie zastanawiali się nad tym, jak tę zdobycz
utrzymają w rękach. Nie przewidzieli, że po chwilowym triumfie przyjdzie
klęska.
Tej klęsce wszakże w ich
oczach będzie winna Anglią(1).
Siła ich wpływów w Anglii
może postęp tej klęski w pewnej mierze hamować, ale kwestii z porządku dziennego
nie usunie. Tym sposobem stosunek ich do Anglii będzie się coraz bardziej
komplikował, gdy jednocześnie rozrost partii "hitlerowców" komplikuje
ich stosunek do Niemiec.
-------------------------------
(1) W niespełna trzy tygodnie
po napisaniu powyższego, ogłoszone zostały w Londynie dwa dokumenty urzędowe:
raport o położeniu gospodarczym Palestyny, sir Johna Hope Simpsona, i Biała
Księga, zawierająca deklarację rządu brytyjskiego o polityce palestyńskiej.
Sir John Simpson zaleca
powstrzymanie imigracji żydowskiej do Palestyny, dopóki są tam bezrobotni
Arabowie, i wolne dla kolonizacji grunty przeznaczyć dla Arabów.
Deklaracja rządu nie uznaje
przywilejów żydowskich w Palestynie, traktuje Żydów jako równych z innymi
mieszkańcami kraju, który tylko jako całość stanowi troskę rządu.
Ogłoszenie tych dokumentów
wywołało wielkie wzburzenie w świecie żydowskim i pociągnęło za sobą protesty
szeregu unionistów i liberałów angielskich.
Ma się rozumieć, jest ono
wynikiem trudności, jakie rząd angielski ma w Indiach, i potrzeby pozyskania
całkowitego poparcia muzułmanów indyjskich na konferencjach z przedstawicielami
tego kraju.
VI
ROSJA I WSPÓŁDZIAŁANIE
MIĘDZYNARODOWE
W pół roku mniej więcej po
klęsce wyprawy Korniłowa na rząd Kiereńskiego, klęsce, która zadecydowała o
doprowadzeniu rewolucji rosyjskiej do bolszewickiego końca, w rozmowie z
ówczesnym ministrem spraw zagranicznych Anglii, Balfourem, zadałem mu pytanie,
po czyjej stronie w owej chwili były jego zdaniem sympatie angielskiej opinii
publicznej.
— Zdaje mi się —
odpowiedział — że w znacznej większości po stronie Korniłowa.
— A jednak — zauważyłem — w
chwili, kiedy Korniłow stał pod Petersburgiem i miał, zdawało się, wszelkie
widoki zwycięstwa, rubel na giełdzie londyńskiej spadł o 40%, po klęsce zaś
Korniłowa podniósł się z powrotem.
Angielski mąż stanu zdziwił
się bardzo.
— Wynikałoby z tego —
rzekłem — iż giełda londyńska nie była w zgodzie z większością angielskiej
opinii publicznej.
Na giełdzie londyńskiej już
od końca ubiegłego stulecia panują Żydzi i owe skoki rubla były najlepszym, bo
namacalnym dowodem, iż żydowskie sfery finansowe, wbrew dążeniom narodów
sprzymierzonych, popierały rewolucjonizowanie się Rosji do końca. Tu znów ujawniła
się niezdolność Żydów do przewidzenia bliskiej nawet przyszłości.
Zaprowadzenie i utrwalenie
rządów sowieckich w Rosji nie okazało się wcale zwycięstwem interesów
żydowskich.
Przede wszystkim, bolszewizm
rosyjski w obecnym swoim stadium ma bardzo wielu ludzi, którzy wygłaszane
zasady biorą na serio i przeprowadzają je w życiu konsekwentnie, bez
kompromisów, nie uznając żadnych wyjątków. Jeżeli np. głoszą, że wiara w Boga
jest szkodliwa, że stoi na drodze postępowi ludzkości, to starają się tępić tę
wiarę na całej linii, nie oszczędzając nawet Jehowy. Jeżeli zamykają cerkwie i
kościoły, to zamykają także i bóżnice. Jeżeli zmuszają rodziców chrześcijan do
uczenia dzieci w szkołach bezbożnych, to nie po to, żeby Żydom pozwolić
kształcić swą młodzież religijnie.
Otóż istnienie Żydów, jako
ciała odrębnego wśród innych narodów, opiera się przede wszystkim na troskliwym
wychowaniu religijnym młodego ich pokolenia. Uniemożliwić to wychowanie to
znaczy zgładzić żydostwo z powierzchni ziemi.
Rosja po Stanach
Zjednoczonych i Polsce ma największą ilość Żydów w swych granicach.
Wyniszczenie tam Żydów przez wyzucie ich z religii pociągnęłoby dla żydostwa
olbrzymią stratę liczbową. Położenie więc jest groźne, jakkolwiek Żydzi
sowieckiej Rosji usiłują się ratować przez kształcenie swej młodzieży w Polsce(1).
Ta sprawa sama jedna
wystarcza, ażeby rządy sowieckie w Rosji uważać za nieszczęście dla Żydów.
Mniej świadome rzeczy masy żydowskie, zwłaszcza w obecnym swym fatalnym
położeniu ekonomicznym, mogą sobie z bolszewizmem sympatyzować, ale kierownicy
sprawy żydowskiej na szerokim świecie bodaj że już wydali nań wyrok. W
gwałtownej krucjacie przeciw sowieckiej Rosji, której niedawno byliśmy
świadkami, czuć było silnie ich rękę.
Wielkim Żydom tego świata
jeszcze boleśniej, bo bezpośrednio w ich interesach, czuć się daje wyodrębnienie
się gospodarcze i polityczne sowieckiej Rosji, jej trzymanie się poza nawiasem
wszelkich dążeń do międzynarodowej kooperacji gospodarczej, zamknięcie jej
granic dla wolnego handlu, uniemożliwienie przedsiębiorstwom zagranicznym
należytej eksploatacji jej rynku i jej bogactw naturalnych; z drugiej zaś
strony — jej odporne i drwiące stanowisko względem mającej czuwać nad
międzynarodową kooperacją polityczną, gospodarczą, intelektualną itd. Ligi
Narodów.
Sama zaś Liga Narodów,
której pomysł niewątpliwie się narodził w kołach wpływowych Żydów amerykańskich
i której utworzenie uważane było za wielkie ich zwycięstwo, nie obiecuje jakoś
ziścić pokładanych w niej nadziei.
Chociaż oficjalnym jej
promotorem był prezydent Stanów Zjednoczonych, to jednak wielka republika amerykańska
do niej nie przystąpiła, nie chcąc mieć w Europie arbitrów w sprawach swoich z
republikami środkowej i południowej Ameryki, w których dogodnie jej jest mieć
wolną rękę.
Też same Stany Zjednoczone,
będąc dziś największą potęgą gospodarczą świata oraz zdobywszy sobie przez swą
rolę w wojnie światowej i na konferencji pokojowej niesłychanie silną w tym
świecie pozycję moralną i wpływ na Europę, poprowadziły faktycznie politykę
skrajnie przeciwną zasadom międzynarodowego współdziałania. Czymże innym jest
ich zamknięcie wrót dla imigracji europejskiej lub zaostrzona ostatnimi czasy
polityka celna?...
Wielka, niosąca dotychczas
sztandar wolności republika amerykańska jest dziś skrajną wyrazicielką egoizmu
gospodarczego, dążącego do jak najdalej idącej eksploatacji innych krajów, przy
jak najdalej również idącym zamknięciu swych bogactw dla obcych. Ten przykład
musi pociągnąć za sobą naśladownictwo, ile że, przy całej dzisiejszej
frazeologii o międzynarodowym współdziałaniu gospodarczym, egoizm gospodarczy
narodów leży w duchu czasu i coraz silniej się w ich postępowaniu uwydatnia.
Bariery pomiędzy państwami są dziś o wiele większe, niż były przed wojną
światową: tak liberalna zawsze Anglia utrzymuje dziś ścisły system paszportowy,
przeznaczany głównie do tego, ażeby nie dopuścić żadnego cudzoziemca do
osiedlenia się w Anglii celem zarobkowania.
Przy wszystkich tedy
wielkich projektach kooperacji, życie, zdaje się, prowadzi narody do coraz
większego odgradzania się nawzajem od siebie, do zazdrosnego chronienia swoich
zasobów przed wyzyskiem obcych. Robią to dziś najbogatsi — niezawodnie nauczą
się od nich i biedniejsi.
Istnieje zresztą szereg
względów, na których rozważanie niema tu miejsca, a które sprawiać muszą, że
państwa będą coraz bardziej skłonne do odgradzania się od innych cłami i do
starania się o jak największą samowystarczalność gospodarczą.
Dzisiejsze wysiłki ku
zorganizowaniu świata w jedną całość gospodarczą są właściwie wyrazem walki z
duchem czasu, potrzebą obrony państw, dotychczas panujących ekonomicznie nad
światem, przeciw emancypacji krajów, dotychczas eksploatowanych, przeciw rozwojowi
przemysłu fabrycznego tam, gdzie go dotychczas nie było, popieranemu przy
pomocy bądź ceł, bądź nawet zorganizowanego bojkotu towarów obcych, który w
ostatnich czasach widzieliśmy i widzimy w Chinach i w Indiach.
Otóż ten rozwijający się
egoizm gospodarczy narodów daje się czuć mocno nie tylko wielkim państwom
przemysłowym i handlowym, ale i wielkim Żydom, którzy w przemyśle, handlu i
finansach tych państw zajmują potężne stanowisko. Dla tych potentatów zwężanie
się; zakresu wymiany międzynarodowej, w której mają oni tę przewagę nad innymi
narodami, że są wszędzie, wszędzie mają swoich, jest zjawiskiem bardzo
niepomyślnym, jeżeli dziś jeszcze może słabo odczuwanym, to grożącym, że się da
odczuć w niedalekiej przyszłości.
Rozwój egoizmu gospodarczego
narodów kryje w sobie na przyszłość niebezpieczeństwo i dla mniejszych Żydów,
zwłaszcza wobec tego, że występują oni dziś wszędzie coraz silniej jako odrębny
naród, i żądają, żeby ich za taki uważano. Tę odrębność narody zmuszone są
coraz bardziej uznawać: jeżeli jej pojęcie rozciągną i na dziedzinę
współzawodnictwa gospodarczego, będzie to dla Żydów wielką katastrofą.
---------------------------
(1) Społeczeństwo nasze nawet
nie wie, że w Polsce istnieje kilkadziesiąt religijnych szkół żydowskich
wyższego stopnia, w których kształci się młodzież żydowska z sowieckiej Rosji.
O tym trzeba się dowiadywać dopiero z publikacji niemiecko-żydowskich. Również
nic nie wie o tym, jaką rolę gra i kogo kształci uniwersytet żydowski w
Lublinie.
VII
WIDOKI NA PRZYSZŁOŚĆ
Nigdy, jak już powiedziano
wyżej, Żydzi nie mieli tak wielkiego wpływu i znaczenia w świecie, jak w chwili
zakończenia wielkiej wojny. Zdobycze, które wówczas porobili, triumfy, które
święcili, uprawniały ich we własnym przekonaniu do jak najśmielszych nadziei na
przyszłość i wpoiły innym narodom pojęcie o ich niezachwianej, ciągle
rosnącej potędze.
Krótki okres powojenny
przyniósł światu wiele zawodów, rozwiał wiele złudzeń, a twarda rzeczywistość
nowych czasów, która szybko swe oblicze odsłania, jest dla wielu wprost
przerażająca. Najwięksi zwycięzcy przy zawieraniu pokoju, Żydzi, najwięcej może
dowiedzieli się w tym okresie rzeczy dla siebie niepomyślnych.
Wprawdzie w tych latach
powojennych, które zaczęły się od anarchii na rynkach i od dzikiej spekulacji,
zdobyli wiele, niemało interesów przeszło w ich ręce? w miarę wszakże, jak
stosunki gospodarcze układają się w nowych normach, normy te zapowiadają się
dla nich bardzo niepomyślnie.
Związali oni swą karierę z
kapitalizmem nowoczesnym, na którego rozwój i charakter sami wielki wpływ
wywarli, i przezeń spodziewali się dojść do całkowitego panowania nad światem. Tymczasem,
kapitalizm ten, gdy mowa o świecie naszej cywilizacji, wszedł w okres ciężkiego
przesilenia, które w znacznej swej części nie jest czasowym przesileniem, ale
początkiem stopniowej likwidacji, choć sferom najwięcej zainteresowanym
jeszcze trudno z myślą o tym się pogodzić. Najgłówniejsze, reprezentujące
największy kapitał siły żydowskie ciągnęły zawsze do państw, przodujących w
układzie gospodarczym świata: skupiły się w Anglii, Francji, Niemczech,
wreszcie w Stanach Zjednoczonych, i stamtąd promieniowały swoim wpływem na
resztę świata. Dziś wszakże w tym układzie zaczęła zajmować miejsce i Azja: Japonia
w ciągu paru, dziesięcioleci wyrosła na wielkie państwo przemysłowe i handlowe,
a wiele za tym przemawia, że za lat kilkadziesiąt Chiny będą największą potęgą
gospodarczą świata.
Otóż tam Żydzi nie pójdą, bo
choć są z pochodzenia narodem azjatyckim, w Azji dla nich miejsca niema. Nie
znaczy to, żeby w portach chińskich i japońskich nie było kupców Żydów; ale
reprezentują oni handel europejski lub amerykański z Chinami i Japonią, nie zaś
handel chiński czy japoński z Europą i Ameryką. Chiny mają od tysiącleci
swoich Żydów, ale ci żadnej roli w operacjach pieniężnych nie odgrywają: są
robotnikami od noszenia ciężarów i od innych robót pośledniejszych. Pomimo
tak uderzającego zeuropeizowania Japonii całe jej życie gospodarcze, nie tylko
rolnictwo i przemysł, ale handel i bankowość, znajduje się wyłącznie w rękach
japońskich: Żydzi, o ile tam się ich spotyka, są tylko reprezentantami
przedsiębiorstw zagranicznych, i niema drzwi, którymi do japońskich mogliby
się wcisnąć.
Tę rolę, w której ich znamy,
zdolni są oni odgrywać tylko w społeczeństwach chrześcijańskich, jeżeli nie z
religii, to z typu cywilizacji.
Im większe stanowisko będą
zajmowały kraje azjatyckie, tym większa będzie część świata, w której Żydzi
żadnego znaczenia nie mają, tym słabsze będą miały podstawy ich marzenia o
panowaniu nad światem.(1)
Jeżeli warunki zewnętrzne
układają się dla żydostwa niepomyślnie, to z drugiej strony grozi mu stopniowy
spadek jego sił własnych, co jest o wiele większym niebezpieczeństwem.
Dla powierzchownych
obserwatorów życia to niebezpieczeństwo jest niespodzianką, a nawet niejednemu
wyda się nieprawdopodobieństwem.
W okresie powojennym żyją
oni pod wrażeniem ogromnego rozwoju i ciągłego postępu sił żydowskich. Widzą
Żydów wszędzie, gdzie potrzeba pieniędzy, czy na to, żeby je dalej robić, czy
żeby je puszczać. Żydzi robią najlepsze interesy, oni są klientami najdroższych
sklepów, oni się najdrożej ubierają, najlepiej jedzą i piją, oni mają
najkosztowniejsze metresy. Widzimy nowe zjawisko — Żydów, uprawiających sporty,
nawet odznaczających się na tym polu, produkujących z pośród swej młodzieży
silne i sprawne typy fizyczne.
Są to wszystko dowody siły
Żydów w chwili obecnej; tylko czy siły na przyszłość?...
Żądza użycia, która po
wojnie opanowała świat protestancki, jeszcze silniej zamanifestowała się wśród
zamożniejszych Żydów. Żydzi są typem ludzkim wybitnie zmysłowym: od ujawnienia
tej ich właściwości w masie powstrzymuje ich bieda i przepisy Talmudu. Tam,
gdzie biedy niema, a nakazy Talmudu nie działają, występuje ona w formach
rażących. Wyraża się w sposobie życia, do którego rasa żydowska w przeszłych
swych pokoleniach nie przystosowała się, w nadużyciach, niszczących organizm,
powoduje szybką degenerację i prowadzi do wymierania rodzin.
Nawet ci Żydzi, którzy z
zamiłowaniem oddają się sportom, nie budują przyszłości swej rasy. Daje to na
razie nieraz wspaniałe rezultaty, ale w ostatecznym wyniku, będąc radykalnym
oddaleniem się od tradycyjnego typu życia żydowskiego, prowadzi do zmniejszenia
się przyrostu naturalnego ludności żydowskiej.
Jedyny Żyd, zdolny zapewnić
przyszłość swej rasie, ortodoksyjny talmudysta, stale i szybko znika z powierzchni
ziemi. Jeżeli tak dalej pójdzie, jak idzie dzisiaj, w ciągu paru pokoleń stanie
się on rzadkim okazem.
Jest jeszcze jedno w
dzisiejszym świecie zjawisko, dla żydostwa wyjątkowo niepomyślne.
Wolnomularstwo, organizacja
obrony Żydów zawsze i wszędzie (z wyjątkiem pewnych, heretyckich lóż pruskich),
która im drogę do ich wielkiej kariery w ostatnich dwu stuleciach wyrównała,
zaczyna szybko tracić te znamiona, które były źródłem jego potęgi i wielkiej
jego dotychczasowej roli w świecie. Z drugiej strony głębokie przemiany
gospodarcze i polityczne, odbywające się dziś w świecie naszej cywilizacji,
wpływają na masonerię rozkładowo. W wyniku tego wpływ jej musi się szybko
zmniejszać.
Słabnięcie tej armii
pomocniczej niezawodnie da się żydostwu bardzo we znaki.
Nasza ojczyzna, która od
paru stuleci zaczęła się przekształcać na europejską ojczyznę Żydów i która
postępowała po tej drodze aż do ostatnich czasów, nie ma już widoków na to,
żeby się dalej w tym kierunku rozwijała. Przeciwnie, weszliśmy niewątpliwie w
fazę zmniejszania się odsetka ludności żydowskiej w naszym kraju. Proces ten,
który się był rozpoczął i poszedł szybko w ostatniej ćwierci ubiegłego stulecia
w ziemiach zaboru pruskiego, a, od początku obecnego stulecia zaznaczył się w
zaborze austriackim — po zjednoczeniu ziem polskich i odbudowaniu państwa,
uwydatnił się już i na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego.
Zrozumienie jego źródeł
pozwala na przewidywanie, że będzie on w przyszłości szybko postępował.
Z jego postępem Polska
będzie miała coraz mniejsze znaczenie w polityce ogólno- żydowskiej, dla
której dotychczas jest przedmiotem szczególnej opieki.
Z drugiej strony, warunki, o
których mówiliśmy, a które sprawiają, że wpływ Żydów w świecie musi się
zmniejszać, według wszelkiej logiki powinny sprowadzić ten skutek, że
opiekowanie się żydostwa światowego Polską, przy najlepszych chęciach, będzie
mniej skuteczne.
W chwili zakończenia wojny
światowej wpływowi na terenie międzynarodowym Żydzi zapewniali bez ceremonii,
że nie dopuszczą do tego, ażeby Polska była państwem narodowym i miała istotnie
narodowe rządy.
Czy długo jeszcze będą mogli
dawać takie zapewnienia?...
--------------------------------
(1) — Czy pan zna potężne
państwo, które by nie miało Żydów i na nich się nie opierało? — zapytał mnie
chełpliwie w r. 1918 w Nowym Jorku jeden z wielkich Żydów amerykańskich.
— Znam.
— Które?
— Japonia.
— I Japonia nie
zwyciężyłaby Rosji, gdyby jej był Schiff pieniędzy nie pożyczył.
Śmieszna odpowiedź. Pożyczać od kogoś pieniądze w danej chwili nie
znaczy potęgę swoją na nim opierać.
Żydzi wiedzą dobrze, że Azja
obchodzi się bez ich współpracy i że w budowaniu potęgi japońskiej żadnego
udziału nie brali.
Wizjoner...i pomyśleć - czytam RD i widzę że mądrzy Ludzie widzą przyszłość, czego o współczesnych Polakach trudno rzec, cytat z Niego: "Sytuacja tedy i dla Żydów i dla Anglii jest ciężka.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie dla rozweselenia się w smutnej chwili odezwały się głosy, żeby mandatem palestyńskim obdarzyć... Polskę!"...
Te 65 miliardów polskich to tylko pretekst na tej drodze, a nie cel, czy rekompensata...a Azja jest dla nich tj. Żydów zamknięta.
Nic dodać nic ująć. Dmowski był świetnym analitykiem.
OdpowiedzUsuńMichael Jones - WPŁYW ŻYDOWSKIEGO REWOLUCJONIZMU NA HISTORIĘ ŚWIATA.
OdpowiedzUsuńStąd proces od ŻYDOBOLSZEWIZMU,który przejął w działaniu rosyjski rasizm,do ŻYDOBANDERYZMU,który zintensyfikował militaryzacje handlu wojna i pokojem w ramach trwającej WOJNY O PIENIĄDZ.Tą wojnę opisał Song Hongbing jako doskonalenie sztuki wywoływania kryzysów,aby na nich zarabiać.Kevin MacDonald w KULTURA KRYTYKI opisał ŻYDOWSKĄ EWOLUCYJNIE UKSZTAŁTOWANĄ STRATEGIĘ GRUPOWĄ.Potwierdziło się,że narzędziem okazał się być KULT HOLOKAUSTU,a w ramach niego ANTYPOLONIZM.Aktualnie polska ANTYROSYJSKOŚĆ przez pryzmat uznania ANTYPOLSKICH,BANDEROWSKICH,bandyckich korzeni?!