Od pewnego czasu grasował w Polsce, udający naszego rzekomego przyjaciela, „dobrego Żyda” żydowski intruz z Zachodu Jonny Daniels. Jako mniemany przyjaciel zdążył dotrzeć do prezesa PiS- J. Kaczyńskiego, zaprosić na szabasowe kolacje u siebie wicepremiera, a dziś premiera M. Morawieckiego. o. T. Rydzyka i całą wierchuszkę PiS-u. Aż nagle niespodziewanie sam obnażył się, pisząc na twitterze totalną antypolska bzdurę: „Polacy kolaborowali z chciwości i nienawiści, Żydzi – aby się ocalić”. Nieukowi Danielsowi przypomnę tu więc garść faktów już przedtem opisywanych przez mnie na blogu, a wskazujących, że licząca aż 12 tysięcy członków żydowska policja i rozliczne Judenraty wspierały Niemców głównie po to, aby się maksymalnie obłowić kosztem swych rodaków. To policja żydowska, a nie polska policja (której nie było w gettach) z ogromną gorliwością wyciągnęła z gett na drogę do zagłady w obozach śmierci 2 miliony 800 tysięcy Żydów, brutalnie bijąc ich i kopiąc. Policjanci robili to tym gorliwiej, bo po wyciągnięciu Żydów z ich mieszkań wchodzili do ich z toporami i siekierami , aby zrabować dorobek ich życia. To właśnie wtedy w warszawskim getcie powstało słowo szaber (od żydowskiego zwrotu: szabrower) na określenie tych grabieżczych działań policjantów żydowskich kosztem swych żydowskich rodaków.
Itamar Lewin o rozmiarach grabieży Żydów przez Żydów (rel)
Świetne syntetyczne omówienie rozmiarów szabrownictwa w getcie znajdujemy w książce Itamara Levina „Walls Around. The Plunder of Warsaw Jewry during World War II and Its Aftermath”, London 2004. Już w tytule jednego z rozdziałów czytamy „Żydzi rabują swoich braci” (Jews rob their brothers). Itamar Levin wykorzystał w swym opisie szabrownictwa w getcie bogaty materiał źródłowy pochodzący od bezpośrednich świadków zagłady Żydów, m. in. Chaima A. Kaplana, rabina Szymona Huberbanda, Emanuela Ringelbluma, Racheli Auerbach. Jak pisał Levin: „Żydzi wykorzystujący ciężkie warunki innych dla swoich osobistych zysków to szczególnie bolesny rozdział w historii warszawskiego getta (...) Huberband (rabin Szymon Huberband – JRN) napisał dłuższy artykuł na ten temat, zaczynający się od słów „Żydowskie getto jest zalane masami donosicieli, szantażystów i złodziei”. (Podkr.- J,.R.N.) (...) Huberband wyjaśniał: „: „Żydowscy tragarze przodowali wśród donosicieli w warszawskim getcie. Oni wskazywali Niemcom domy bogatych Żydów i miejsca, gdzie Żydzi ukryli swe towary”. ( Tł.J. R. Nowak, Por. I. Levin: op. cit., s. 90). Levin cytował dalej opisy Huberbanda o tym jak tragarze szantażowali każdego, kogo zobaczyli z jakąś paczką, że doniosą na niego, jeśli nie dostaną zapłaty. Szantażowali właścicieli podziemnych młynów, tajnych rzeźni, zakładów rzemieślniczych, grożąc wydaniem ich w ręce władz, jeśli nie dostaną zapłaty. Jak pisał Levin : „Czasami donosy powodowały śmierć ofiar donosów”. (Tamże, s. 91)
Szczególnie oskarżycielsko brzmią fragmenty tekstu Levina, pokazujące chciwość masy szabrowników z kręgów żydowskiej policji. Cytował tu m.in. notatki z dziennika Abrahama Lewina o tym jak żydowscy policjanci włamywali się do mieszkań, z których wyciągnięto Żydów na drogę do zagłady, jak je rabowali i demolowali. (Por. tamże s. 151). Kilka stron dalej (s.154) Levin pisze w odniesieniu do Żydów grabiących mieszkania opustoszałe po wywiezieniu ich mieszkańców do obozów: „Żydzi nazywali shabbers ( szabrownikami – JRN) tych, którzy grabili puste mieszkania. Początkowo oni zabierali tylko pieniądze, biżuterię czy inne rzeczy, które można było wymienić na gotówkę. Później wszystko było dobre do zagrabienia- jak pisała Auerbach . Przez ulice getta toczyły się „łóżka z fotelowym oparciem i składane łóżka, sofy, nowe metalowe ramy łóżek, które szybko rdzewiały, starego typu materace o wielkich rozmiarach, zwilgotniałe od deszczu, przykryte podejrzanymi plamami, (…) ogromne stosy wszelkiego rodzaju bielizny pościelowej, kołderki dziecięce, poduszki na sofy, słomiane materace, łóżka polowe. To nie ograniczało się do łóżek i koszul. Były tam garnki, spodnie, kotły, świeczniki sabatowe, bielizna osobista, domina i szachy, piłki nożne i karty do gry, ubranka, zabawki dziecięce oraz wiele rodzinnych zdjęć ”.
Levin powoływał się również na szokujące świadectwa Chaima A. Kaplana stwierdzając m.in., iż „Kaplan oceniał, że Ordnungsdienst była faktycznie zadowolona rozkazem deportacji, wydając 10 tysięcy osób dziennie, a nie 6 tysięcy, jak żądali Niemcy – „ponieważ to zapełniało ich kieszenie złotem” (od tych którzy próbowali się wykupić od deportacji – JRN) (Por. I. Levin: op.cit., s. 150)
Sporo miejsca poświęcił Levin na opisy łapówkarstwa wśród żydowskiej policji. Nie ominął również sprawy szczególnie makabrycznej – rabowania grobów cmentarnych. Jak pisał:„Warte zaznaczenia są również cykliczne rabunki żydowskich grobów w Warszawie, po raz pierwszy wspomniane w dzienniku Czerniakowa pod datą 4 stycznia 1940: „Wczoraj po raz drugi na cmentarzu praskim w poszukiwaniu brylantów pobito pracowników”. Ringelbum również odnotował to samo zjawisko parę razy we wrześniu 1941 r.”. (Por. I. Levin : op. cit., s. 98).
To wszystko opisywał Levin w rozdziale: „Żydzi rabują swoich braci”. Przytoczę dalej liczne inne żydowskie relacje pokazujące wielkie rozmiary szabrowania Żydów przez Żydów, a zwłaszcza przez żydowską policję. Jak wytłumaczyć na tym tle jaskrawą nieuczciwość badawczą dr. Andrzeja Żbikowskiego z Żydowskiego Instytutu Historycznego, który przez lata miał dominujący wpływ na IPN-owskie badania historii Żydów i stosunków polsko-żydowskich w czasie drugiej wojny światowej?. W dwukrotnie wydanej przez niego bardzo luksusowo książce „Żydzi” (ostatnie wydanie Wrocław 2005) ,na s.260 Żbikowski pisał pod zamieszczoną ilustracją : „Chrześcijanie nie tylko patrzyli na getto. Znaleźli się i tacy, którzy w opuszczonych ruinach szukali wartościowych lub choćby przydatnych przedmiotów”. Równocześnie Zbikowski zachowuje całkowite milczenie w swej książce, o żydowskich szabrownikach, którzy przez parę lat grabili opuszczone mieszkania w gettach, zanim tam przybyli Polacy. Szabrownikach, o których tyle pisze Itamar Levin, Rachela Auerbach i rozliczni inni żydowscy autorzy. I cóż takie postępowanie Żbikowskiego ma wspólnego z jakąkolwiek etyką naukowca ?!
Rabin Szymon Huberband: „Wydzieranie pieniędzy od Żydów przez Żydów”
Słynny rabin Szymon Huberband przed zamordowaniem przez Niemców w 1942 r. napisał liczne cenne teksty o sytuacji polskich Żydów w czasie wojny. Zostały one wydane w dotąd nie przełożonej w Polsce książce rabina Huberbanda: „Kiddush Hashem”. Poniżej zamieszczam fragmenty jednego z tekstów z owej książki rabina Huberbanda pod nadanym przez niego oryginalnym tytułem „Wydzieranie pieniędzy od Żydów przez Żydów” (w amerykańskim wydaniu tytuł rozdziału brzmiał: „The Extortion of Money from Jews by Jews”). Był to tekst, na który powoływał się Itamar Levin w przytaczanym wyżej fragmencie jego książki. Jak pisał rabin Szymon Huberband:„Żydowskie getto jest zalane masami donosicieli, szantażystów i złodziei (…) Żydowskie wspólnoty zawsze miały swoich zdrajców, ale było to dalekie od tego, co dziś dzieje się w getcie”. (Tł. J.R. Nowak; Por.rabin Shimon Huberband: „Kiddush Hashem. Jewish Religious and Cultural Life in Poland During the Holocaust”, Hoboken, New Jersey, New York 1987,s. 136). Huberband kontynuował: „Żydowscy tragarze przodowali wśród donosicieli w warszawskim getcie. Oni wskazywali Niemcom domy bogatych Żydów i miejsca, gdzie Żydzi ukryli swe towary”. (Tamże,s.137). Huberband pisał dalej o tym jak tragarze szantażowali każdego, kogo zobaczyli z jakąś paczką, że doniosą na niego, jeśli nie dostaną zapłaty. Szantażowali właścicieli podziemnych młynów, tajnych rzeźni, zakładów rzemieślniczych, grożąc wydaniem ich w ręce władz, jeśli nie dostaną zapłaty. Jak pisał Huberband zdarzało się, że donosy powodowały śmierć ofiar donosów. (Por. tamże, s.137).
Obok tragarzy w rabowaniu swych żydowskich współbraci i donoszeniu na nich „wyróżniali się” różnego typu rzemieślnicy. Jak pisał rabin Huberband: „Poza tragarzami jako donosiciele służyli również rzemieślnicy. W wielu przypadkach Żydzi zwracali się do swych bliskich, dobrych przyjaciół, którzy byli rzemieślnikami, stolarzami, murarzami czy zdunami, aby pomogli im zabezpieczyć ich biżuterię przez ukrycie kosztowności w ścianie, podłodze czy suficie. W wielu przypadkach Żydzi prosili, aby ukryć ich kosztowności w piecach rzemieślnicy otrzymywali dobrą zapłatę za ich pracę. W wielu przypadkach jednak oni donosili na bogatych Żydów. Niemcy wchodzili wówczas do żydowskich domów i kierowali się wprost na „miejsce schowku”. Było więc ewidentnie jasne, że to rzemieślnicy donieśli do nich. W wielu przypadkach rzemieślnicy zjawiali się nawet razem z Niemcami”. Por. tamże, s.137).
Pisząc o żydowskich donosicielach, którzy stali się agentami gestapo, rabin Huberband stwierdzał: „Donosiciele ci dzielili się na „małych” i „dużych” donosicieli. „Mali” wskazywali na tych Żydów, którzy posiadali piękne umeblowania wnętrz, meble i inne pozycje. Jeździli w automobilach razem z niemieckimi żołnierzami, oficerami i żandarmami i pokazywali, gdzie są piękne umeblowania czy zapasy towarów, etc. (…) Wielcy „donosiciele” nie zadowalali się jedynie wskazywaniem na żydowskie umeblowania. Oni wykrywali i denuncjowali żydowskich handlarzy walutą, małe fabryki i biznesy oraz bardzo bogatych Żydów (…) Donosiciele otrzymywali pewną część pieniędzy, którą udało się wydrzeć dzięki nim”. (Por. tamże, ss.138,139). Następnie rabin Huberband szeroko omawiał metody okradania i szantażowania Żydów, stosowane przez żydowskich wydrwigroszy, powiązanych agenturalnie z Niemcami. Wskazywał jak bezlitośni byli sprawcy różnych wymuszeń i oszustw, i jak często nader dramatyczne były losy ich ofiar. Szczególnie wstrząsający był opis jak szczwany żydowski szwindler Menahem Kanershteyn stopniowo doprowadził do gruntownego ograbienia z wszystkiego pobożnego rabina Zilbersteina, powodując w końcu jego śmierć”. (Por. tamże,ss.141-146).
Charles S. Roland o grabieniu ciał pochowanych na cmentarzach (Rel.)
W książce Charlesa S. Rolanda „Courage under Siege” (1992r.) czytamy o powtarzających się haniebnych praktykach grabienia zwłok pochowanych na cmentarzach. Według Rolanda: „Niemcy nie byli jedynymi, którzy hańbili ciała zamarłych. W makabrycznej prapremierze tego, co miało się zdarzyć w obozach zagłady, usuwano złote zęby z martwych ciał. Czerniakow, Ringelblum i Adler wiedzieli o tym (...) Wszyscy pisali o tej oburzającej praktyce, i wszyscy trzej identyfikowali odmiennych winowajców czy grupy winowajców. Według Ringelbauma to żydowska policja, Ordnungsdienst, profanowała groby. Niektórzy członkowie tej formacji zauważono we wrześniu 1941 jak wykopywali ciała świeżo pochowane w nocy, wyrywając złote zęby i kradnąc. Adler, urzędnik Ordnungsdienst, oskarżał samych grabarzy. Najwyraźniej niektórzy z nich byli winni, ponieważ wyrażali zaskoczenie uznaniem ich akcji za niewłaściwe. Twierdzili, że wyrywanie złotych zębów nie szkodziło nikomu, ponieważ przyczyniało się do polepszenia bilansu płatniczego w getcie. Ci „cmentarni dentyści” zostali aresztowani i sądzeni przed Trybunałem Dyscyplinarnym wewnątrz getta, Adler nie informuje o końcowym efekcie sprawy. Czerniakow był mniej konkretny. 9 listopada 1941 zapisał notatkę w swym dzienniku o tym, że Ordnungdienst raportował mu o „przypadkach rozkopywania grobów przez jakiś gang dla wyrywania zmarłym złotych zębów”.
( Tł. JR Nowak; por. Charles G. Roland “Courage under siege. Starvation, Diesease, and Death in the Warsaw Ghetto”, Oxford 1992, s. 47) .
Tuwia (Tobiasz) Borzykowski - Rabowali ciała Żydów zagazowanych w bunkrach getta warszawskiego (Rel.)
Działacz ŻOB i uczestnik walk powstania w getcie warszawskim w 1943 r. Tuwia (Tobiasz) Borzykowski w swym pamiętniku dał drastyczny opis zachowań Żydów - szabrowników, rabujących trupy w końcowych dnia powstania w getcie. Wdzierali się oni do bunkrów zagazowanych przez Niemców, by rabować to tam co pozostało . Wg. T. T. Borzykowskiego:
„(...) Głód przekształcał ludzi w bestie(...) Myślę to o szabrze, jak nazywali to w języku getta. Szabrownicy wiedzieli, które bunkry były zagazowane, i za każdym razem, gdy się to zdarzyło, szabrownicy z całego getta zbiegali się w tym miejscu. Zabierali żywność ludzi jeszcze żyjących, deptali po zmarłych i umierających, i bili się ze sobą o każdy strzęp (...). (Podkr.-JRN). Nie tylko żywność była celem „szabrowników”(...) Oni usuwali pierścionki i zegarki od ofiar zagazowanych na śmierć, a nawet dobrą parę butów”. (Tł. J.R. Nowak; por. Tuwia Borzykowski : „Between Tumbling Walls”, Tel Aviv 1972, ss.78-79).
Jakże znamienny jest fakt, że żadna z czterech przytaczanych powyżej znaczących książek żydowskich, pełnych bezwzględnego oskarżania Żydów – szabrowników nie została przetłumaczona na język polski. Ułatwia to mocno oskarżanie Polaków w stylu „Złotych żniw” J. T. Grossa.
Joe Rosenblum o typowych przykładach szabrownictwa w wykonaniu żydowskiej policji (rel.)
„Żydowska policja wiedziała, że mój ojciec miał naczynia kuchenne i bieliznę w swoim składzie (...) Wpadli do naszej jadalni, wrzeszcząc: „Żądamy wszystkich twoich garnków i rondli oraz bielizny. Teraz, do cholery, albo zastrzelimy ciebie i twoje dzieci”. (Podkr.-JRN). Mój ojciec nie miał wyboru. Zabrali wszystko, czego chcieli (...) Pomimo naszej ostrożności żydowska policja przybywała do naszego domu jeszcze kilka razy, zabierając nowe ubrania, płaszcze, futra i z pół tuzina nowych butów ojca. Żydowska policja żyła wśród nas. Oni wiedzieli, co mamy i gdzie mamy. Jeśli by nie wiedzieli, to jakiś kapuś prawdopodobnie powiedziałby im o tym”.
(Por. Joe Rosenblum with David Kohn: „Defy the Darkness, A Tale of Courage in the Shadow of Mengele”, Westport, Connecticut 2001, s. 29).
Jak z tego widać policjanci żydowscy byli szczególnie groźni w akcji szabrownictwa, bo lepiej niż ktokolwiek inny orientowali się w stanie posiadania Żydów. Znamienne - jak pokazuje ta relacja -żydowscy policjanci w czasie szabrowania mieszkań nie wahali się przed najbrutalniejszymi groźbami, łącznie z groźbą zastrzelenia mieszkańca domu i jego dzieci.
Aron Einhorn - Nigdy jeszcze wśród Żydów nie było tyle kradzieży i rabunków, co teraz (Rel.)
Aron Einhorn, jeden z najwybitniejszych żydowskich dziennikarzy, przed wojną był redaktorem największej żydowskiej gazety „Hajnt” i współpracował z żydowską prasa zagraniczną. W getcie był działaczem ŻSS. Zginął w 1942 r. Ciekawy jego portret znajdujemy u Emanuela Ringelbluma: Por. Emanuel Ringelblum :”Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939-styczeń 1943”. Tł. A. Rutkowski, Warszawa 1988.).. op. cit., s. 587-589. Cytuje się tam m.in. jego słowa: „Żydowska policja porządkowa przekształciła się w bandę „łapaczy, doprowadzających do rozpaczy masy żydowskie”. Poniżej przedstawiam fragmenty wypowiedzi Einhorna w jednym z wywiadów udzielonych podczas pobytu w getcie.
„Trudno powiedzieć, czy to moralne bagno, które dziś obserwujemy, jest rezultatem nienormalnych warunków panujących w getcie, czy też getto jedynie odsłoniło to, co przedtem było ukryte, zamaskowane. Możliwe, że inny naród w getcie upadłby jeszcze niżej, ale miejmy odwagę powiedzieć prawdę: osiągnęliśmy moralne dno".
Nigdy jeszcze wśród Żydów nie było tyle kradzieży i rabunków, co teraz. Nie można powierzyć żydowskiemu rzemieślnikowi niczego do wykonania lub do naprawy, bo nie mamy pewności, czy otrzymamy powierzoną rzecz z powrotem. Okrucieństwo na ulicach widać na każdym kroku. Mija się obojętnie obrazy i sceny, które w innym miejscu wywołałyby wstrząs. Depcze się z najzimniejszą obojętnością po ludzkich trupach. (Por.„ Archiwum Ringelbuma: Dzień po dniu Zagłady”, wybór i oprac. Marta Makowska, Warszawa 2008, s. 107).
Prof. Henryk Makower o tym jak policjanci żydowscy chwalili się majątkiem uzyskanym dzięki szabrowaniu mieszkań (rel.)
Autor pamiętnika z getta warszawskiego profesor mikrobiologii Henryk Makower pisał o jakże niegodnym zachowaniu żydowskiej Służby Porządkowej w czasie blokad domów w getcie: „Blokady wyzwoliły wśród SP (Służby Porządkowej - J.R.N.) całą masę łajdactwa i draństwa. Opornych bito pałkami, nie gorzej od Niemców. Do tego dołączyło się rabowanie opuszczonych mieszkań pod jakimś pretekstem, np. żeby nie zostawiać rzeczy Niemcom. Wielu „porządnych” wyższych funkcjonariuszy SP dorobiło się na różnych tego rodzaju praktykach dużych majątków. Było to zjawisko tak masowe, że nawet tzw. przyzwoici ludzie się chwalili –„ja się na tej akcji dorobiłem” - lub „mój mąż nie nadaje się do dzisiejszych czasów, nic nie zarobił na akcji”. ( Por. H. Makower: „Pamiętnik z getta warszawskiego październik 1940 - styczeń 1943”, Wrocław 1987, s. 62). Szkoda, że Gross pominął to jakże ważne świadectwo profesora mikrobiologii Makowera w swoich, zajmujących tak wiele stron, dywagacjach o rabowaniu Żydów przez Polaków, zbrodniczej „moralności” polskich grabieżców itp.
Rabunek w wileńskim getcie
W prowadzonym na bieżąco dzienniku Hermanna Kruka z wileńskiego getta niejednokrotnie natykamy się na sceny opisujące rabunek żydowskich mieszkańców przez żydowską policję. Np. pod datą 18 września 1941r. czytamy tekst:
„Żydowska policja ma swoje środki utrzymania”. A dalej w tekście czytamy: „Żydowska policja i jej biznes. „Heroizm” żydowskiej policji i jej biznes był już często omawiany. Jeśli stoisz przy bramie, bierzesz pieniądze za pozwalanie ludziom na wniesienie paczki. Jeśli spacerujesz do miasta, to przynosisz zawiniątka które Żydzi zostawili u swych chrześcijańskich przyjaciół, etc. I bierzesz za to również łapówkę. Skrótowo mówiąc policja żydowska robi biznes. Domy żydowskiej policji wypełnione są chlebem, masłem (...)Rzeczywiście praca policji to najlepszy środek utrzymania”.
(Tł. JR Nowak; por. Hermann Kruk: “The Last Days of the Jerusalem of Lithuania: Chronicles from the Vilna Ghetto and the Camps”, Paris 1985, s.115 ).
W innej relacji z dziennika (pod datą 6 stycznia 1942 ) czytamy tekst pt. „Ludzie zabierają od martwych i od żywych” W tekście czytamy m.in: „Ludzie chodzą po domach, a jeśli tylko znajdą całe łóżko, porządny mebel, krzesło, stół, etc. zanotowują to, a następnego dnia przychodzą już żydowscy policjanci i zabierają wszystko, wyjaśniając, że tak nakazali Niemcy. Tego czego nie zabrali bolszewicy za ich dni, a potem Niemcy, i wreszcie Niemcy i Litwini razem, teraz jest zabierane w getcie przez policjantów żydowskich(...) Wielkie ryby z żydowskiej policji „zabawiają się” razem z niemieckimi kolegami z gestapo i innymi. Getto dostarcza... apartamenty szefów, dziewczyny, brandy, ostatnio zorganizowano również orkiestrę dla tych celów(...)”. (Por. tamże s. 160).
Pod datą 25 stycznia 1942 znajdujemy zapis: „Żydowska siła policyjna w getcie jest wielkim konsumentem. Poza setkami i tysiącami konfiskat złota i pieniędzy zabieranych od mieszkańców getta, budżet policji ma wielki dochód z grzywien. Kary finansowe uderzają w mieszkańców dużo gwałtowniej niż ciosy od Niemców. Ludzi karze się grzywnami pieniężnymi za wszystko”. (Por. tamże, s. 182).
„Szaberką” zajmowała się głównie żydowska policja.(Z raportu Werkschutzmanna z grudnia 1942 r.) (rel.)
Z rozlicznych relacji przebijają się informacje o wyjątkowych rozmiarach nadużyć i rabunku ze strony żydowskiej policji. W „Archiwum Ringelbluma” znajdujemy datowany na grudzień 1942 roku wymowny raport nie zidentyfikowanego Werkschutzmanna, drążący m.in. wspomniany temat. Według raportu:
„(...) Było nawet wielu tzw. nielegalnych, tzn. ukrywających się, którzy w krótkich odstępach pomiędzy dwiema blokadami wykradali się „na szaberkę”. Głównie rabunkiem zajmowała się żydowska policja, która nie szukając już tak pilnie ludzi, tym pilniej baczyła, by jak najwięcej zrabować. (Podkr.- JRN).Policjanci żydowscy nie nosili pałek za to każdy trzymał na ramieniu siekierę. Upozorowane to było tym, że Niemcy kazali rozbijać drzwi, częściej jednak służyło to do łatwiejszego rabunku.(...)
(Por. „Archiwum Ringelbluma. Getto warszawskie lipiec 1942 - styczeń 1982”, oprac. Ruta Sakowska, Warszawa 1980, s. 150).
Emanuel Ringelblum : „W getcie kradną wszystko” (rel.)
„(...)Żydowska gangsterska policja wykorzystuje każdą sytuację, aby zbijać pieniądze. Ostatnio wymyślili nowy szwindel. W związku z nakręcaniem filmu udają się do właścicieli restauracji i żądają np. na bal, który ma być filmowany, znacznie większej ilości potraw, niż potrzeba w rzeczywistości. Ostatnio przyszli do mieszkania przy Leszno 27 i oświadczyli, że w związku z przystąpieniem do filmowania należy od razu opuścić lokal. Gotowi są wszakże zrezygnować z tego mieszkania za cenę jedynie 50 zł. A tymczasem ściągnęli ze stołu złoty zegarek.(...)
W getcie kradną wszystko, nawet telefony. Monterzy robią następujące kombinacje: za pieniądze wstawiają sklepikarzowi telefon, którego numer skradziono komuś drugiemu. Wydarzyło się to np. w podwórzu Leszno 18. Udra Mesza telefon przestał dzwonić; okazało się, że ten sam numer telefonu miał sklepikarz na tejże ulicy.(...) (Por. Emanuel Ringelblum : op.cit.s.383).
Hillel Seidman o napaściach zbrojnych gangsterów w getcie
Hillel Seidman w swym dzienniku wspomniał o przejawach bandytyzmu w getcie, pisząc: „Spotykało się w getcie indywidua należące do świata kryminalistów, zbrojnych gangsterów. Nocami podejmowali oni zbrojne napaści skierowane przeciw Żydom. Zagarniali pieniądze z mieszkań, przedstawiając się jako rzekomi emisariusze ruchu oporu, podczas gdy w rzeczywistości „pracowali na własny rachunek”. Wpadając do mieszkań nocą z rewolwerami w dłoni, zagarniali w pierwszym rzędzie ubrania. Wiedzieli bowiem, że Żydzi z getta zwykle zaszywali pieniądze i biżuterię w ubrania, aby ukryć je przed nazistami” . (Tł. JR Nowak; por. Hillel Seidman: „Du fond de l’ abime. Journal du getto de Varsovie”, Paris 1998,s.221).
Żydowskie bandy rabują w getcie (zapiski z dziennika) (rel.)
Sytuację mieszkańców getta pogarszały mnożące się napady różnych band żydowskich. Ich metody działania tak zostały scharakteryzowane w „Dzienniku z warszawskiego getta”: „Życie tu staje się coraz straszniejsze i niemożliwe do zniesienia. Żyjemy w dżungli, gdzie prawo silniejszej pięści jest jedynym istniejącym prawem. Korzystając z ogólnego chaosu bandy rzezimieszków podszywają się pod bojówkarzy i w imieniu partii, napadają ludzi w biały dzień na ulicach, przychodzą do domów i terrorem wymuszają całe mienie swych bezsilnych ofiar. Napady takie zdarzają się ostatnio coraz częściej, nikt im nie przeciwdziała, nikt nie karze sprawców, w tym ogólnym rozprzężeniu i anarchii, do głosu dochodzą męty społeczne, pozbawione wszelkich skrupułów i wykorzystując przyjazną dla nich sytuację obławiają się, zabierając napadniętym ostatnie uciułane grosze. Ofiara zostaje zaskoczona przeważnie w opuszczonym domu, przez który przechodzi, zaciąga się ją do pustego mieszkania i tu z lufą rewolweru przytkniętą do skroni rozbiera do naga i pozbawia wszystkiego, co przedstawia jakąkolwiek wartość. Któż będzie ingerował? Niemcy, ci tylko z satysfakcją przyjmą do wiadomości, że Żydzi napadają Żydów i niszczą ich w ten, czy w inny sposób, gładzenie Żydów przez Żydów jest dla nich grą, której przyglądają się nader chętnie. (…) Wysłannicy partii zjawili się u sąsiada. Rozebrano go do naga, a wobec tego, że nie znaleziono nic przy nim, zabrali go ze sobą. To są nowe gangsterskie metody dla wyduszania pieniędzy. Ofiarę się uprowadza na kilka dni, aż rodzina jej nie wykupi. Już nie odróżniam wcale, kiedy działa partia, kiedy znów podszywa się pod nią banda zwykłych rabusiów, bo jedni, jak i drudzy stosują ściśle te same metody. (Wg. „Patrzyłam na usta…Dziennik z warszawskiego getta”, red. Piotr Wieser, Kraków- Lublin 2008,ss.33,35).
Baruch Milch o rabowaniu trupów (rel.)
Nie wahano się rabować trupów świeżo zamordowanych Żydów. Jeden z najrzetelniejszych pamiętnikarzy żydowskich Baruch Milch wspominał z Bełżca: „(...) w ciemnościach rozpoznałem jak członkowie Judenratu obrobili porozrzucane trupy, przeszukując ich ubrania od stóp do głów”. (Por. Baruch Milch: „Mój testament” w „Karta”, luty 1991, s. 21).
Za:jerzyrnowak.blogspot.com
Za:jerzyrnowak.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz