Konflikt izraelsko-palestyński, zaangażowanie pośrednie bądź bezpośrednie stron wojennych wrogich Osi Oporu na Bliskim Wschodzie, wpływ syjonistycznego lobby na politykę światową, narzucanie własnej wizji historii w imię promowania własnej „polityki historycznej” – to tylko niektóre pola działalności państwa Izrael. Truizmem będzie stwierdzenie, że od wielu lat nie ustaje kampania propagandowa w jego obronie. Izrael przez środowiska protestanckie i neokonserwatywną, proamerykańską prawicę jest przedstawiany jako „obrońca cywilizacji zachodniej na Bliskim Wschodzie”, „bastion hamujący imigrancką ekspansję na Europę”, „państwo bliskie z Polską przez związki kulturalne i historyczne” czy gwarant stabilizacji polityczno-militarnej regionu.
Polska prawica również od wielu lat sukcesywnie dołącza do tego chóru, czego znakiem są obecność polityków obecnej partii rządzącej na uroczystościach zapalenia świec chanukowych oraz szabasowych kolacjach i sukcesywne urabianie elektoratu prawicy prorządowej filosemicką propagandą.
Polska prawica również od wielu lat sukcesywnie dołącza do tego chóru, czego znakiem są obecność polityków obecnej partii rządzącej na uroczystościach zapalenia świec chanukowych oraz szabasowych kolacjach i sukcesywne urabianie elektoratu prawicy prorządowej filosemicką propagandą.
To szczególnie nasiliło się po 11 listopada ubiegłego roku. Promowanie na łamach prawicowych mediów tajemniczego lobbysty Jonnego Danielsa, wywiad z żydowskim studentem Samem Rubinem czy ostatni wywód Tomasza Terlikowskiego na łamach „Do Rzeczy”, w których broni decyzji Donalda Trumpa o przeniesieniu stolicy Izraela do Jerozolimy oraz próbuje przekonać, iż Święte Miasto było od zawsze stolicą państwa żydowskiego.
Mój tekst będzie miał na celu odpowiedzenie na pytanie, dlaczego Izrael jest wrogiem, a nie sojusznikiem Cywilizacji Łacińskiej i będzie stanowił swego rodzaju polemikę z tezami głoszonymi przez rodzimych neokonserwatystów promujących tego typu ludzi. Zaznaczę od razu, że ów tekst ma charakter polemiki na argumenty, nie personalnych ataków. Postaram się nakreślić stosunek współczesnego judaizmu do chrześcijaństwa, sytuację chrześcijan w Izraelu oraz zmierzyć się z pokutującymi, wyżej wymienionymi mitami na temat Izraela.
***
Czy chrześcijanie i wyznawcy judaizmu wierzą w tego samego Boga? Odpowiedź musi być negatywna. Ks. Francois Knittel z Bractwa św. Piusa X wskazuje owszem, że judaizm biblijny (starotestamentalny) przygotował świat na przyjście Jezusa Chrystusa i w tym celu Bóg zachował lud Izraela w monoteizmie. Jednak „Ewangelia objawia nam, że w Bogu istnieją nieoczekiwane bogactwa: troistość Osób. Tajemnica Trójcy Świętej stanowi zamierzone przez Boga rozwinięcie i realizację tajemnicy Jego jedności.” Bóg nie dał się poznać jako Trójca ludowi, ale nie przestaje On być Bogiem chrześcijan przez ten fakt. Choćby dlatego, że Biblia „nie naucza, że Bóg nie jest Trójcą; a po wtóre dlatego, że objawienie zawarte w Biblii, poprzez łatwo zauważalną pedagogikę biblijną zyskuje ostateczne wypełnienie w objawieniu chrześcijańskim.” Nie do pogodzenia są nauki chrześcijan i żydów o Bogu. Sprzeczność między tymi religiami dotyczy osoby Jezusa Chrystusa. Czy jest On Synem Bożym i Bogiem? Ks. Knittel wyciągnął wniosek, że nie. Żydzi odrzucają boskość Chrystusa i to stanowi spoiwo wiążące dzisiejszych żydów z tymi, którzy skazali Zbawiciela na śmierć.
Współczesny judaizm nie jest religią Starego Testamentu. Na gruncie biblijnego Izraela bowiem wyrosły dwie religie – chrześcijaństwo i judaizm rabiniczny. Paradoks rozwinięcia się nurtu rabinicznego w judaizmie niesie za sobą konsekwencje natury teologicznej – obie religie polegają na Starym Testamencie i nie mogą się bez niego obyć w równym stopniu. Trzeba wobec tego zaznaczyć, że dziedzictwo biblijne to w sporej mierze dziedzictwo chrześcijańskie, a bezwarunkowe uzurpowanie przez żydów prawa do starszeństwa religijnego doprowadza do wydziedziczania chrześcijan z nauk starotestamentalnych, do których dziedzictwa mamy prawo. Od kilku dekad utarło się przekonanie, że współczesny judaizm jest religią starotestamentalną i ta formuła została przyjęta. Jest to skutek błędu teologicznego, który zafałszował i wypaczył podstawy teologiczne na linii chrześcijaństwo – judaizm. Judaizm rabiniczny, a więc taki jaki współcześnie znamy, ma mało wspólnego z religią biblijną (judaizmem biblijnym). Powstał on w I wieku n.e. z inicjatywy niewielkiej grupy ludzi, którzy sprzeciwili się chrześcijaństwu wypierającemu judaizm biblijny i stającemu się wiarą milionów. Judaizm rabiniczny stworzył swoje własne księgi: Misznę i Talmud, tak jak chrześcijaństwo stworzyło Nowy Testament. Wyznawcy judaizmu w wersji rabinicznej nie są ludźmi wiernymi „starej religii”, ponieważ judaizm biblijny z jego ofiarami, Świątynią Jerozolimską, rytualną czystością, kapłanami i dziesięcinami zniknął dwa tysiące lat temu. Judaizm rabiniczny jest nową wiarą, wrogo nastawioną do chrześcijaństwa, co można zaobserwować po dewastacjach, szykanach czy wszelkich formach poniżania chrześcijan przez żydów.
Po stronie chrześcijańskiej spotyka się twierdzenie, że żydzi są naszymi „starszymi braćmi w wierze”, co jest nieprawdą. Paradoksalnie po stronie żydowskiej nie mamy do czynienia ze sformułowaniami o tym, że wyznawcy Chrystusa są dla żydów „młodszymi braćmi w wierze”. Powściągliwość wobec tego wynika z nieprzychylnego nastawienia judaizmu do chrześcijan mieszkających w Izraelu.
***
Jak obecnie przedstawia się sytuacja chrześcijan w Izraelu? Daleka jest ona od marzeń i bajek o państwie będącym ostoją tolerancji na Bliskim Wschodzie. Mnie wystarczy wspomnieć o tym, iż wiele tysięcy palestyńskich i arabskich chrześcijan w 1948 roku padło ofiarami polityki tworzącego się państwa żydowskiego (o czym więcej pisałem w poprzednim numerze „Szturmu”). W roku 1948 zostało zmuszonych do ucieczki bądź emigracji 750 tysięcy Palestyńczyków, w tym niemal połowa wszystkich chrześcijan mieszkających dotychczas w Ziemi Świętej. Ok. 10% zamordowanych przez syjonistyczne bojówki w 1948 roku mieszkańców Palestyny było chrześcijanami. W wyniku żydowskiej kolonizacji najbardziej ucierpiała chrześcijańska dzielnica Jerozolimy. Lokalne wspólnoty chrześcijańskie od wielu lat zwracają uwagę na skuteczne utrudnianie pielgrzymom przez Izrael dostępu do najważniejszych miejsc świętych w Ziemi Świętej, m.in. poprzez mnożenie się punktów kontrolnych prowadzących do miejsc kultu religijnego. Te punkty zwłaszcza w okresie świątecznym stają się miejscami nie do przebycia przez rzesze pątników. Ponad trzy lata temu palestyńscy chrześcijanie z Jerozolimy złożyli pozew przeciwko izraelskiej policji, która miała utrudniać wiernym dostęp do Bazyliki Grobu Pańskiego w okresie Świąt Wielkanocnych. Dodatkowo chrześcijanie pochodzenia arabskiego i palestyńskiego mogą odwiedzać miejsca święte jedynie za okazaniem specjalnych przepustek, które są limitowane i nie trafiają właściwie do członków danej rodziny, która chciała udać się na pielgrzymkę.
Na problem ten zwracali uwagę siedem lat temu autorzy dokumentu „Instrumentum Laboris” (za pontyfikatu Ojca Świętego Benedykta XVI), pisząc m.in. „Okupacja przez Izrael terytoriów palestyńskich utrudnia życie ze względu na ograniczenie swobody poruszania się, ekonomii oraz życia społecznego i religijnego.”Zaznaczono również, że „niektóre ugrupowania fundamentalistów chrześcijańskich powołując się na Pismo Święte usprawiedliwiają niesprawiedliwość polityczną, narzuconą Palestyńczykom, co jeszcze bardziej utrudnia położenie arabskich chrześcijan.” W dokumencie tym zwrócono uwagę na utrudnianie przez izraelskie wojsko dostępu do miejsc kultu religijnego dla chrześcijan oraz na to, że polityka władz izraelskich prowadzi do izolacji wyznawców Chrystusa, którzy powinni być pełnoprawnymi obywatelami państwa. Bardzo uciążliwy jest status prawny chrześcijańskiej ludności Izraela. Ponieważ to państwo jako syjonistyczne ma zachować żydowski charakter, stąd chrześcijanie nie posiadają często izraelskiego paszportu bądź jest on traktowany zupełnie przedmiotowo przez struktury państwa. Mieszkańcy Izraela nieżydowskiego pochodzenia w związku z tym muszą się liczyć z dyskryminacją, która przybiera formę obcinania funduszy na działalność oświatową, problemów ze znalezieniem pracy, braku dostępu do mieszkań, marginalizacji politycznej, nierównego rozłożenia usług komunalnych oraz szykan ze strony służb policyjnych i wojskowych. W zakresie prawa w chrześcijan najbardziej uderza ograniczenie możliwości finansowania szkoły dla wyznawców Chrystusa poprzez ustalenie górnego limitu czesnego dla uczniów szkół w 2015 roku. To posunięcie izraelskiego ministerstwa edukacji doprowadziło do sytuacji, w której wiele placówek nie mogło znaleźć alternatywnych źródeł dofinansowania ich działalności.
Niewesoła jest sytuacja własnościowa chrześcijańskich Kościołów w Izraelu. We wrześniu 2017 roku przedstawiciele 13 Kościołów (w tym kustosz Ziemi Świętej, o. Francesco Pattona i administrator patriarchatu łacińskiego Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa) wydali wspólne oświadczenie, w którym skrytykowali łamanie przez władze w Tel Awiwie umów o ich obecności na Ziemi Świętej. Wówczas trzy firmy należące do żydowskich osadników przejęły dwa hotele znajdujące się w pobliżu Bramy Jafy na Starym Mieście w Jerozolimie. Pierwotnie te hotele były w posiadaniu greko-prawosławnego patriarchatu Jerozolimy. Proces ten doszedł do skutku na mocy decyzji izraelskiego sądu. Izraelski parlament ponadto przygotowywał nową ustawę mającą znacjonalizować grunty wcześniej należące do Kościołów chrześcijańskich, które potem zostały sprzedane prywatnym inwestorom, co znacząco ograniczy prawo chrześcijan do dysponowania ich własnością. Tym samym żydowskie osadnictwo bardzo mocno uderza w dotychczasowy status religijny Świętego Miasta. Na początku stycznia br. prawosławny patriarcha Jerozolimy Teofil III informował o przejmowaniu przez osadników żydowskich nieruchomości w Dzielnicy Chrześcijańskiej Jerozolimy, co prowadzi do wypędzania wyznawców Chrystusa z ich własnej dzielnicy.
Oczywiście działania wymierzone w Palestyńczyków i arabskich chrześcijan nie są domeną państwa Izrael i jego polityków, ale i syjonistycznych ekstremistów, którzy mogą swobodniej wykonywać „brudną robotę”. W ciągu kilku ostatnich lat doszło do paru podpaleń lub obrzucano świątynie koktajlami Mołotowa, na murach obiektów chrześcijańskich pojawiają się napisy obelżywe wobec Jezusa Chrystusa, Matki Boskiej i wyśmiewające chrześcijan. Dwa lata temu były patriarcha Jerozolimy, Michel Sabbah oskarżył Tel Awiw o brak reakcji na bandyckie działania żydowskich ekstremistów. W jego opinii władze izraelskie poza „wyrazami ubolewania” nie zrobiły praktycznie nic, by zapobiec tego typu atakom. Ten ciąg konsekwentnych działań ze strony Tel Awiwu w dalekiej przyszłości może doprowadzić do zaniku obecności chrześcijan na terenie Izraela. Decyzja Donalda Trumpa o przeniesieniu amerykańskiej ambasady do Jerozolimy stanowiła swego rodzaju moment krytyczny, ponieważ jej rezultatem było m.in. pogorszenie się sytuacji chrześcijan w Izraelu. Wyznawcy Chrystusa solidarnie z muzułmańskimi mieszkańcami Ziemi Świętej protestowali przeciwko tej decyzji i zbojkotowali wizytę amerykańskiego wiceprezydenta, Mike’a Pence’a. Te argumenty mogą dziwić jedynie zapatrzonych w Waszyngton i Tel Awiw wielu neokonserwatystów oraz prawicowców (co ma miejsce również w Polsce).
***
Pora na zmierzenie się z kilkoma propagandowymi mitami dotyczącymi Izraela, które do opinii publicznej stara się adresować polska, neokonserwatywna prawica:
Mit nr 1: Izrael jest gwarantem stabilizacji Bliskiego Wschodu.
Izrael w żadnym stopniu nie gwarantuje stabilności na Bliskim Wschodzie, ponieważ jest państwem sojuszniczym Stanów Zjednoczonych Ameryki i tym samym wpływa na różne zagrania i zawirowania geopolityczne regionu. Faktem jest, iż izraelskie służby specjalne wspierały działalność rebelianckich i islamistycznych band walczących w Syrii przeciwko rządowi Baszara al-Assada. Niejeden raz syjonistyczne lotnictwo naruszało przestrzeń powietrzną państwa syryjskiego i dokonywało bombardowań lotniczych, których celem były m.in. pozycje syryjskich sił zbrojnych czy oddziałów Hezbollahu. Polityka Izraela wobec narodu palestyńskiego doprowadziła od 1948 roku do exodusu setek tysięcy Arabów i Palestyńczyków z zamieszkanych przez nich ziem (w tym wielu tysięcy chrześcijan), którzy do dziś znajdują się w obozach dla uchodźców, ulokowanych w sąsiednich krajach arabskich.
Izraelska polityka na Bliskim Wschodzie jest jedną z przyczyn kryzysu imigracyjnego. W 2015 roku wolontariusze izraelskiej organizacji IsraAID pomagali imigrantom dostać się przez granice grecko-turecką i węgiersko-serbską do Europy oraz zaopatrywali ich w żywność, podstawowe produkty i mapy z zaznaczonymi dogodnymi szlakami dotarcia do krajów docelowych. Poza tym Izrael jest omijany szerokim łukiem przez północnoafrykańskich i azjatyckich imigrantów, a państwo żydowskie samo prowadzi antyimigracyjną politykę (paradoksalnie nie spotykając się z powszechnym potępieniem ze strony organizacji na rzecz obrony praw człowieka, które z kolei już tak „wyrozumiałe” nie są wobec Polski, Czech, Węgier czy Słowacji jako jedynych krajów europejskich stanowczo sprzeciwiających się przyjmowaniu imigrantów). Sześć lat temu rabin i kierownik jesziwy na Zachodnim Brzegu Jordanu, Baruch Efrati poproszony przez studenta o wyrażenie opinii na temat rosnącej liczby muzułmanów w Europie stwierdził, że „Żydzi powinni radować się faktem, iż chrześcijańska Europa traci swoją tożsamość, co jest karą za to, co uczynili nam przez setki lat. Nigdy nie wybaczymy chrześcijańskiej Europie wymordowania milionów naszych dzieci, kobiet i starców.” Rabin określił chrześcijaństwo jako religię bałwochwalczą, nieczystą, skorumpowaną i pełną hipokryzji oraz podsumował swoją wypowiedź stwierdzeniem, że żydzi powinni modlić się o to, by islamizacja Europy nie wyrządziła szkody Izraelowi.
Twierdzenia o Izraelu jako gwarancie stabilizacji Bliskiego Wschodu i inne tego typu tezy należy traktować jako propagandowe zagrywki mające uzasadnić agresywną politykę USA i Izraela na Bliskim Wschodzie, które to państwa mają swoje interesy w regionie i doprowadziły przez nie do stanu wojny endemicznej generującej miliony imigrantów szturmujących bramy Europy.
Mit nr 2: Izrael jest państwem związanym historycznie i kulturowo z Polską.
Kulturowa i historyczna bliskość z Polską jest głównym argumentem mającym przed władzami Izraela deklarować wiele razy walkę z wszelkimi przejawami antysemityzmu. Pod koniec listopada 2016 roku ówczesna premier Beata Szydło udała się do Izraela na polsko-izraelskie konsultacje międzyrządowe. Powiedziała wówczas m.in., że Polskę i Izrael łączy bliskość kulturowa i historyczna przez pryzmat doświadczeń drugiej wojny światowej. Tak ówczesny, jak i pozostałe rządy Prawa i Sprawiedliwości (w latach 2005-2007 oraz od 2015 roku rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego), kontynuują swoją filosemicką linię polityczną. Dwa lata temu Jarosław Kaczyński stwierdził, że Izrael jest „przyczółkiem naszej kultury” na Bliskim Wschodzie, a krytyka Izraela i jego zbrodniczej polityki jest antysemityzmem.
Moim skromnym zdaniem Polska i Izrael nie są w żaden sposób związane historycznie i kulturowo. Po pierwsze narody polski i żydowski są odrębne od siebie cywilizacyjnie – Polska należy do kręgu Cywilizacji Łacińskiej, Izrael – jak wcześniej wspomniałem – Cywilizacji Żydowskiej. Po drugie – jak wskazywał w swoich badaniach nieżyjący już polski historyk, dr Dariusz Ratajczak – przeważająca część Żydów na ziemiach polskich była niechętna, jeśli nie wrogo nastawiona do polskiej walki o niepodległość, a niechęć „przeważającej części Żydów do polskich dążeń niepodległościowych, pogłębiona nadto pojawieniem się naturalnej i zrozumiałej reakcji w postaci obozu wszechpolskiego, tego prawdziwego budziciela polskości w szerokich masach ludowych, skutkuje określonymi akcjami politycznymi, deklaracjami i zakulisowymi naciskami na forum międzynarodowym. (…). Wściekła propaganda antypolska nasila się podczas Wielkiej Wojny i po jej zakończeniu. Światowe żydostwo sprzeciwia się idei powstania niepodległej Rzeczypospolitej, a gdy okazuje się to niemożliwe, zakulisowo działa na rzecz nieuszczuplania niemieckiego stanu posiadania w byłym zaborze pruskim. Oskarża wreszcie Polaków o organizowanie antyżydowskich pogromów, nie dbając przy tym o realia geograficzne i zwykłą ludzką uczciwość.” Dalej, w czasie wojny polsko-bolszewickiej i agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku Żydzi witali wkraczające oddziały Armii Czerwonej i nawiązywali współpracę poprzez tworzenie własnych milicji, które są odpowiedzialne m.in. za ostrzeliwanie polskiej ludności cywilnej w czasie obrony Grodna czy aktywną pomoc Sowietom w organizacji kilku fal deportacji polskiej ludności do 1941 roku. Milicjanci żydowscy pomagali wskazując NKWD miejsca pobytu osób przeznaczonych do wywózki, konwojowali złapanych na ulicach oraz tropili polskich urzędników i funkcjonariuszy państwowych.
Faktem jest również to, że Żydzi obsadzali 50% stanowisk kierowniczych Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i 18,7% ogółu pracowników tej zbrodniczej instytucji (później odsetek ten wzrósł do 37%), co świadczy o ich udziale w walce z polskim podziemiem niepodległościowym po II wojnie światowej. Innymi wydarzeniami w historii Polski pokazującymi odpowiedzialność Żydów za zbrodnie na Polakach są masakry polskich wsi Naliboki i Koniuchy. 8 maja 1943 i 29 stycznia 1944 roku sowiecka i żydowska partyzantka wymordowały ok. 130 i 38 polskich cywili kolejno w tych wioskach. Paradoksem historii jest fakt, iż w 2008 roku w Stanach Zjednoczonych został nakręcony film „Opór” z Danielem Craigiem w roli głównej, opowiadający o partyzantach Tewje Bielskiego i gloryfikujący ich działalność. W tym filmie jednak nie pokazano prawdziwej strony ich działań, tj. rabunków, gwałtów i mordów, w tym właśnie wymienionych wyżej zbrodni na Polakach.
Państwo Izrael i syjonistyczne lobby stara się zrzucić odium odpowiedzialności za Holokaust na Polskę. Argumentuje to tym, iż obozy koncentracyjne, w których zginęło najwięcej Żydów, znajdowały się na terenie Polski, stąd po wojnie ukuto termin „polskie obozy koncentracyjne”. Następną sprawą są roszczenia majątkowe wobec państwa polskiego po II wojnie światowej. Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego domaga się od nas wypłaty odszkodowań za utratę mienia o wysokości 65 miliardów dolarów USA pomimo faktu, że nie ma żyjących spadkobierców głównych dóbr. Podstawą do wysunięcia roszczeń jest teza, że to Polacy są w posiadaniu mienia żydowskiego, które miało stać się naszą własnością wskutek wymordowania przez niemiecki aparat terroru ich posiadaczy. Natomiast ci, którzy zgłaszają roszczenia wobec nas, nie są w stanie bądź nie chcą przyjąć do wiadomości paru faktów historycznych, które nijak się mają do ich roszczeń wobec Warszawy. Po pierwsze – odpowiedzialność za utratę mienia ponoszą Niemcy, których władze okupacyjne po utworzeniu Generalnej Guberni zaczęły wdrażać na masową skalę plan konfiskaty mienia obywateli II RP, co zostało usankcjonowane ustawowo przez Berlin. Zatem to władze niemieckie powinny wypłacić Żydom odszkodowania. Po drugie – wszelkie konfiskaty były przeprowadzane na podstawie rozporządzeń z 15 stycznia i 17 sierpnia 1940 roku, dotyczących również żydowskich majątków, a 21 stycznia 1940 roku wydano ordynację sekwestracyjną uprawniającą w szerokim zakresie niemiecką administrację, policję i SS do zajęcia majątków należących do Polaków i Żydów. Po trzecie – w 1960 roku Polska uregulowała sprawę roszczeń żydowskich, zawierając układ z władzami Stanów Zjednoczonych. Na jego podstawie Waszyngton zrzekł się prawa do reprezentowania swoich obywateli w sprawie powojennych odszkodowań oraz wziął na siebie obowiązek dystrybucji pieniędzy (o ówczesnej sumie ok. 40 mln dolarów USA) wśród Żydów, którzy utracili majątki. Waszyngton musi mieć więc bardzo krótką pamięć, skoro dziś lobbuje w imieniu syjonistycznej organizacji i łamie tym samym postanowienia układu z 1960 roku. Syjoniści wolą jednak iść konsekwentnie za słowami Israela Singera, jakie on wypowiedział na kongresie Światowego Kongresu Żydów w Buenos Aires w 1996 roku: „Jeśli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie atakowana i upokarzana na forum międzynarodowym.”
Mit nr 3: Izrael jest „przyczółkiem naszej kultury” na Bliskim Wschodzie i bastionem Europy przed islamem.
W połowie lipca ubiegłego roku premier Izraela, Benjamin Netanjahu wypowiedział słowa, które nie są odosobnione w środowiskach neokonserwatystów wierzących w mit o Izraelu jako bastionie europejskiej cywilizacji. Polityk powiedział, że jego państwo jest jedyną demokracją na Bliskim Wschodzie i bastionem wartości europejskich „w tym mrocznym okresie”.
Tak aberracyjna teza nie wytrzymuje świata faktów, ponieważ jest daleka od prawdy. Trzeba zacząć od tego, że państwo Izrael jest organizmem obcym cywilizacyjnie dla Europejczyka, bowiem – idąc za ideologią cywilizacji prof. Feliksa Konecznego – ma swoje ugruntowanie w zupełnie innej cywilizacji, cywilizacji żydowskiej. Nonsensem jest tym samym postrzeganie Izraela jako forpoczty Europy w morzu islamu na Bliskim Wschodzie. Chociaż z drugiej strony uznanie Izraela za „bastion cywilizacji zachodniej” może mieć sens jedynie wtedy, gdy uzna się termin „wartości Zachodu” za synonim liberalnej demokracji, instytucji zachodnich praw człowieka i forsowania praw mniejszości seksualnych, co ma faktycznie miejsce w Izraelu. W sierpniu ubiegłego roku ulicami Jerozolimy przeszła parada pederastów, która zgromadziła ponad 20 tysięcy osób. W takim wypadku można by uznać Izrael za przyczółek demoliberalizmu na Bliskim Wschodzie, który przez inne państwa tego regionu, a szczególnie kraje arabskie nigdy jako system polityczny nie zostanie zaakceptowany, zwłaszcza pod auspicjami Izraela i Stanów Zjednoczonych, które są odpowiedzialne za destabilizację Bliskiego Wschodu.
Poza tym, jeśli Izrael jest uważany za „przyczółek naszej kultury” czy „bastion zachodniej cywilizacji” w regionie, to jak neokonserwatyści wytłumaczą dyskryminację wyznawców Chrystusa w Izraelu? Jak się odniosą do malowania na murach antychrześcijańskich haseł, napadów na chrześcijan, bezczeszczenia cmentarzy i ataków na chrześcijańskie świątynie, zakazu stawiania bożonarodzeniowych choinek czy nieodpowiedzialnej polityki władz ws. komunalnych i obcinaniu przez rząd Netanjahu dotacji dla chrześcijańskich szkół w tym kraju? I dlaczego nie biorą pod uwagę głosu arabskich i palestyńskich chrześcijan, którzy są prześladowani przez izraelskie władze oraz wyrazili wyraźny sprzeciw wobec decyzji Trumpa o przeniesieniu izraelskiej stolicy do Jerozolimy? To są pytania, które warto rozważyć i udzielać na nie odpowiedzi, ale pozostaną one niewygodne dla neokonserwatywnej prawicy, która woli wierzyć we własne mity zamiast podejść do nich krytycznie.
***
Państwo Izrael nie jest „bastionem cywilizacji zachodniej/europejskiej”, tylko wrogiem Wartości, na których została zbudowana Cywilizacja Łacińska. Nie wiem, na jakiej zasadzie można uznawać budowanie cywilizacji przez syjonistyczne państwo, które powstało na krwi wielu tysięcy Palestyńczyków (zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan) i prześladuje wyznawców Chrystusa we własnym kraju. Chyba, że zacznie się powtarzać neokonserwatywne brednie o tym, że Izrael broni Europy przed islamem, choć są to slogany bez pokrycia, dodatkowo pozbawione logicznego myślenia. Krytyka filosemickiej linii europejskich i polskich neokonserwatystów oraz polityki izraelskiego państwa nie jest przejawem antysemityzmu, a tylko trzeźwego spojrzenia na ten problem. Bo Prawda obroni się sama i nie można jej zakłamywać bądź przemilczać w imię poprawności politycznej, której od wielu lat ulega również prawica.
Adam Busse
Wybrana bibliografia:
Busse A., Żydzi i Izrael jako starsi bracia chrześcijan w wierze – fakty i mity, „3droga.pl”, 12 maja 2015 [dostęp: 13 stycznia 2017].
Hajducki H., Czy wolno jeszcze nawracać żydów?, „Zawsze Wierni” 2003, nr 2 (51).
Knittel F., Czy chrześcijanie, żydzi i muzułmanie wierzą w tego samego Boga?, „Zawsze Wierni” 2008, nr 8 (111).
Koneczny F., Cywilizacja Żydowska, Londyn 1974.
Ratajczak D., Żydzi a niepodległość Polski, „Nacjonalista.pl. Dziennik Narodowo-Radykalny”, 3 kwietnia 2017 [dostęp: 13 grudnia 2017].
Vennari J., Panowanie Chrystusa a nawrócenie żydów, „Zawsze Wierni” 2007, nr 1 (92).
Hajducki H., Czy wolno jeszcze nawracać żydów?, „Zawsze Wierni” 2003, nr 2 (51).
Knittel F., Czy chrześcijanie, żydzi i muzułmanie wierzą w tego samego Boga?, „Zawsze Wierni” 2008, nr 8 (111).
Koneczny F., Cywilizacja Żydowska, Londyn 1974.
Ratajczak D., Żydzi a niepodległość Polski, „Nacjonalista.pl. Dziennik Narodowo-Radykalny”, 3 kwietnia 2017 [dostęp: 13 grudnia 2017].
Vennari J., Panowanie Chrystusa a nawrócenie żydów, „Zawsze Wierni” 2007, nr 1 (92).
Ciemiężyciel naszej cywilizacji, „Autonom.pl”, 27 grudnia 2017 [dostęp: 13 stycznia 2017].
https://www.youtube.com/watch?v=TK2J6PwBgSc – Czy Chrześcijanie powinni wspierać Izrael?, dr David Duke (opublikowany 13 czerwca 2011 roku, YouTube).
https://www.youtube.com/watch?v=hJ971mV279Q – dr David Duke o szaleństwie tzw. chrześcijańskiego syjonizmu (opublikowany 3 września 2011 roku, YouTube).
Za: szturm.com.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz